Pojęciowy taniec i odwieczna wojna

Dziś chciałem opowiedzieć o trzech parach pojęciowych, które od wieków prowadzą ze sobą taniec. Taniec ten nie jest pięknym walcem w kontrolowanym środowisku. Jest raczej tańcem w magazynie huty szkła. Problem polega na tym, że jeden partner chce dokładnie poznać i skatalogować wszystkie kieliszki w hali, gdzie taniec się odbywa, drugi albo przewraca całe stoły i regały, albo zakleja kartony taśmą i nie pozwala tam zaglądać. Mam nadzieję, że za chwilę wszystko się wyjaśni J

A co za kieliszki tutaj stoją? Precz! To są nasze kieliszki, nie wolno ich badać! (Wiara i wiedza)


Mamy pierwszą parę, która wchodzi na parkiet. Wiara i wiedza. I żeby im się przyjrzeć w spójny sposób, musimy przeczytać, czym są. I nie możemy zerknąć do ich listów motywacyjnych, bo nie są one bezstronne. Musimy sięgnąć po jak najbardziej bezstronne definicje.

Zacznijmy od wiary.

Wiara to – przeświadczenie o słuszności czegoś (SJP); uznawanie za prawdziwe nieuzasadnionego twierdzenia (epistemologiczna definicja za Wikipedią); pogląd na jakiś temat (definicja potoczna).

Zatem na podstawie tych trzech opisów pojęcia możemy powiedzieć, że wiara opiera się na osobistych wrażeniach, przekonaniach i nie wymaga dowodów. Możemy wierzyć w cokolwiek chcemy i nie musi to mieć żadnego faktycznego odnośnika czy odbicia w rzeczywistości.

Żeby posunąć się dalej w tych rozważaniach, musimy sięgnąć po definicję drugiego tancerza, czyli wiedzy.

Wiedza to - ogół wiadomości zdobytych dzięki badaniom, uczeniu się itp. (SJP); ogół wiarygodnych informacji o rzeczywistości wraz z umiejętnością ich wykorzystywania (Wikipedia za Nowa Encyklopedią Powszechną).

Czyli wiedza wymaga dostarczenia informacji, uwiarygodnienia ich i przekazania, (chociaż minimalnie) informacji, jak te informacje wykorzystać. Bardzo składnie pojęcie wiedzy formułuje Kowalkiewicz w artykule z Gazety IT (nr9[39] z 2005 roku) „Zarządzanie wiedzą krok po kroku: Czym jest wiedza?” (nie dysponuję linkiem do pełnego artykułu, posiłkuję się z tego źródła – TU). Otóż wiedzę definiuje on w następujący sposób.

Jeśli do surowych danych (statystycznych, informatycznych lub innych) dołożymy kontekst, to uzyskujemy informację. Żeby z informacji uzyskać wiedzę, musimy te informacje przetworzyć, opracować, czyli znowu – umieścić w kontekście. Wtedy uzyskujemy wiedzę. Ten schemat obejmuje jeszcze umieszczenie wiedzy w kontekście, co powoduje powstanie mądrości, czyli umiejętności wykorzystania wiedzy. Ale nie sięgamy tak daleko w naszych rozważaniach, bo mądrość jest pojęciem byt szerokim i płynnym by zamknąć je w akapicie wpisu na blogu J

Zatem jak widzimy wiara i wiedza mają niewiele wspólnego. Oczywiście wiara może prowadzić do wiedzy, a wiedza może budzić jakąś wiarę, przekonanie o czymś. Natomiast nie ma możliwości, żeby w jednej dziedzinie jednocześnie w coś wierzyć i coś wiedzieć. Jeśli coś wiemy, to wiara jest zbędna. Jeśli natomiast w coś wierzymy, to dopuszczając wiedzę zagrażamy naszej wierze.

Problem polega na tym, że wiedza o wiele bardziej zagraża wierze niż odwrotnie. Czasem jakieś odkrycie prowadzi do powstania nowych hipotez i przekonań o rzeczywistości, które można nazwać wiarą. Tylko, że ten typ wiary, wywodzący się z wiedzy, ma tendencję do popychania ludzi do zdobywania kolejnej wiedzy. Czyli wiara o takim fundamencie nie trwa długo i nie jest dogmatyczna. Bo o ile na poziomie ogólnym możemy nazwać ją wiarą, to tak naprawdę jest zaczątkiem nowej wiedzy i nie opiera się na przekonaniu czy poglądzie, a na niepełnych danych lub ekstrapolacji (rozszerzeniu według zaobserwowanego schematu) informacji i danych.

Jeśli natomiast wiara zostaje „wstrzelona” znikąd do systemu poglądów, to ma tendencję to rozsiadania się w na takim obszarze i zaciekłej jego obronie. Co prowadzi nas do zapoznania się z kolejną para tancerzy w naszym magazynie…


W tym kartonie są kieliszki do szampana! I nie waż się sprawdzać! (Dogmat i Paradygmat)


Zacznijmy od definicji.

Dogmat to - teza podana do wierzenia przez Kościół, jako prawda; nienaruszalna, podstawowa teza, pewnik (SJP); pewnik przyjęty tylko na zasadzie autorytetu, bez poddania go badaniu krytycznemu, co do prawdziwości i zgodności z doświadczeniem (Wikipedia).

Paradygmat to - przyjęty sposób widzenia rzeczywistości w danej dziedzinie, doktrynie itp. (SJP); zbiór pojęć i teorii tworzących podstawy danej nauki (Wikipedia).

Od razu widzimy różnicę.

Dogmaty są niezmienne i jakakolwiek ich krytyka czy badanie prawdziwości jest nie mile widziane. Paradygmaty charakteryzują się tym, że są przyjęte na zasadzie konsensusu środowiska naukowego i jeśli są zgodne z dotychczasową wiedzą i poparte dowodami to utrzymują swoją postać. Gdy jednak wiedza i badania wskażą, że coś nie gra w założeniach paradygmatu, to się on zmienia, dostosowuje się do stanu wiedzy. Paradygmat musi spełnić jeszcze kilka warunków – musi być logicznie i pojęciowo spójny; musi być prosty i zawierać tylko te pojęcia, które są dla danej nauki niezbędne i musi dawać możliwość tworzenia szczegółowych teorii zgodnych z faktami.

Nie należy oczywiście mylić paradygmatu z aksjomatem. Aksjomat jest pojęciem prawdziwym, które nie podlega dowodzeniu. Jest to pojęcie szczególnie silne w logice matematycznej, ale możemy spotkać aksjomaty także w innych dziedzinach nauki. Aksjomaty często są porównywane z dogmatami, ale jest to porównanie błędne. Bo jeśli dostarczymy wystarczających dowodów na nieprawdziwość aksjomatu, to możemy go zmodyfikować i nie czyni to nauce ani wiedzy krzywdy. Możemy też modyfikować zaakceptowane aksjomaty w ramach eksperymentów myślowych i to też nie jest zabronione. Prostym przykładem takiej modyfikacji może być zmiana aksjomatu „1+1=2” na „1+1=3”. Na podstawie takiego zmodyfikowanego założenia, możemy przeprowadzać całe obliczenia i nie będzie to uznane za bluźnierstwo czy obłożone karą.

Dogmaty nie mogą być dowolnie modyfikowane, falsyfikowane czy nawet badane. Wszelka próba sprawdzenia prawdziwości dogmatu jest odbierana, jako atak na podstawy wiary i blokowana. Dlatego właśnie religie próbują wpisać w pojęcia paradygmatów czy aksjomatów cechy dogmatyczne. Jest to nieusprawiedliwione i błędne.

Po poznaniu dwóch pierwszych par naszych tancerzy, musimy przejść do ostatniej pary…

Po co chcesz wiedzieć, kto ustawił te kieliszki i według jakiej metody? Nie wystarczy Ci wiara, że ten, kto to zrobił miał władzę i metodę żeby to zrobić? (Religia i Nauka)



Mamy, więc do czynienia z dziećmi pozostałych par. Dzieckiem wiary i dogmatu jest religia, potomkiem wiedzy i paradygmatu jest nauka. Oczywiście w pewnym symbolicznym uproszczeniu. I jak powyżej, zacznijmy od definicji

Religia to - zespół wierzeń w siły nadprzyrodzone oraz związanych z nimi obrzędów (praktyk), zasad moralnych i form organizacji społeczne (SJP); system wierzeń i praktyk, określający relację pomiędzy różnie pojmowaną sferą sacrum (świętością) i sferą boską, a określonym społeczeństwem, grupą lub jednostką (Wikipedia).

Nauka to – usystematyzowana wiedza ludzka (SJP); autonomiczna część kultury służąca wyjaśnieniu funkcjonowania świata, w którym żyje człowiek, wyłącznie za pomocą tzw. metody naukowej lub metod naukowych nazywanych też paradygmatami nauki poprzez działalność badawczą prowadzącą do publikowania wyników naukowych dociekań (Wikipedia).

Zatem religia bierze wszystkie potrzebne jej do funkcjonowania wierzenia i dogmaty, buduje z nich system, który służy do społecznej inżynierii. Nauka za pomocą doświadczeń, obserwacji i badań poszerza wiedzę na temat świata. Zatem jakby człowiek nie przykładał, nie można pogodzić nauki z religią. Schodząc na podstawowe pojęcia obu koncepcji – wiara wyklucza wiedzę, a wiedza wiarę.

Co jest najciekawsze w konfrontacji tych dwóch postaw – religijnej i naukowej? Religie próbują kwestionować osiągnięcia nauki, a gdy im się to nie udaje, wpisują, z większą lub mniejszą nieudolnością, wiedzę naukową w swoje dogmaty.

Nauka chce badać religię i wiarę, jako zjawiska kulturowe, napotyka jednak przeszkody w postaci jednostronnego nacisku na wyłączenie magisterium wiary z dociekań naukowych. Religie nie chcą być poddawane krytycznemu i szczegółowemu demontażowi na potrzeby badań naukowych. Jest w tym dużo hipokryzji, bo religia chce inkorporować naukę, zawłaszczać jej osiągnięcia, ale jednocześnie pragnie pozostać poza lupą naukowego dociekania.

Co jeszcze znamienne? Nauka jest gotowa na przyjęcie sprawdzalnych i kwalifikowalnych dowodów na istnienie Boga. Naprawdę! Jeśli ktokolwiek dostarczyłby środowisku naukowemu wiarygodnych dowodów na istnienie zjawisk paranormalnych, bytów boskich i innych zdarzeń nadnaturalnych, to zapewne dostałby nagrodę Nobla i ponad milion dolarów z Fundacji Jamesa Randiego (strona z wyzwaniem – TU, na tym forum fundacji możecie poczytać o aplikantach i procesach, jakim się poddali, do tej pory aplikantów było ponad 1000 (od 1964 roku) i żaden nie udowodnił w kontrolowanym teście istnienia zjawisk paranormalnych). Takie dowody zmieniłyby całą naukę i naukowcy ochoczo zabraliby się do weryfikacji wszystkich swoich założeń dotyczących obserwowalnego świata w oparciu o nowe dowody.



Konkluzja i werdykt


Wrócę do metafory tancerzy.

Rezultaty są następujące:

Wiara, dogmat i religia – przetańczyli po całym magazynie, ad hoc zaklejając wszystkie jeszcze nieotwarte kartony z kieliszkami i etykietując je według swoich przypuszczeń. Pod koniec czasu stwierdzili, że nie ma sensu tańczyć szybko do końca ostatniej alejki. Nakleili na jej wejściu etykietę „tu wkłada i decyduje Bóg” i ogłosili się wygranymi.

Wiedza, paradygmat i nauka – zniszczyli trochę kartonów i trochę kieliszków, ale poznali nie tylko, co dokładnie znajduje się w kartonach, ale znają skład materiału oraz metodologię ułożenia kieliszków w magazynie. Na tej podstawie z wysokim prawdopodobieństwem przewidują, co jest w kolejnych kartonach, zostawiając sobie margines na błąd. Nie ogłosili się zwycięzcami. Poprosili o więcej czasu w magazynie poza konkursem, bo chcą sprawdzić czy ich przewidywania się sprawdzają i czy można je odnieść do innych tego typu magazynów.

Zamknęliśmy, zatem konkurs.

Pierwsza grupa długo i namiętnie sprzeciwiała się pozostawieniu drugiej grupy w magazynie mimo tego, że ogłosiła się zwycięzcami.
Druga grupa spędzi w magazynie jeszcze dużo czasu, ale obiecała, że nie będzie bardzo przeszkadzać w pracy magazynierom i zapowiedziała, że sprawdzi każdy karton w magazynie, nawet te zaklejone przez pierwszą grupę.
Oczywiście spotkało się to z ich gwałtowną reakcją i postanowili też zostać…oczywiście nie po to żeby pomagać…ale możemy się tylko domyślać, co się będzie tam działo…może jest to pomysł na kolejny show? J


Mam nadzieję, że przybliżyłem wam różnice między tymi pojęciami. Wiem, że nie wyczerpałem tematu. I proszę Was o samodzielne wyciąganie wniosków, sprawdzanie źródeł i samodzielne poszukiwania.
 
Mogę się mylić, bo podchodzę z określonej pozycji sceptyka i ateisty do tych zagadnień.

I życzę Wam wszystkim udanego weekendu wielu wrażeń podczas oglądania finału Mundialu 2014!
Sam nie jestem fanem, nie lubię piłki nożnej, ale rozumiem emocje i fascynację – więc bawcie się dobrze!


PS:       Jak jesteście z Warszawy i chcielibyście pogadać na jakieś tematy, to dziś wieczorem można mnie spotkać w Cafe Rock’n’Roll.
Zapewne będę stał gdzieś przy barze dzierżąc szklankę z sokiem i słomką…śmiało podchodźcie i pogadamy! JJ

Komentarze

  1. Ludzie prawdziwie duchowi ( mistycy, świeci) nigdy nie poddaliby się takim testom, bo sprawy tego świata ich nie zajmują, tym bardziej pieniądze. Czytając mistyków, którzy z wyprzedzeniem przewidywali zdarzenia, co jest do udowodnienia właśnie z powodu dzienników pozostawionych po sobie jest to jeden z niezbitych dowodów. Logiczne jest też to, że świat duchowy nie kontaktuje się na zawołanie i nie na tym duchowość polega. Takie osoby nie obnoszą się z tym, to nie są kuglarze.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Satanizm laveyański

Ciemna strona pornobiznesu

Anonimowi Alkoholicy to sekta!