Niepoprawnie Skomentowana BIBLIA część XLVIII


Czy wszyscy są oczyszczeni, czyści, wymuskani? Nie ma tu nikogo nieczystego? Bo wiecie, Boguś ma obsesję na punkcie higieny i nie możemy go kalać swoimi brudnymi ślepiami…więc jak wszyscy wyszorowani – jedziemy dalej z Księgą Liczb!


Rozdział 20

1 W pierwszym miesiącu przybyła cała społeczność Izraelitów na pustynię Sin. Lud zatrzymał się w Kadesz; tam też umarła i tam została pogrzebana Miriam.

Bidulka. Ale była kobietą. Jedno zdanie wystarczy! Wystarczy!

2 Gdy zabrakło społeczności wody, zeszli się przeciw Mojżeszowi i Aaronowi.

Znowu bunt! Będzie pogrom?

3 I kłócił się lud z Mojżeszem, wołając: Lepiej by było, gdybyśmy zginęli, jak i bracia nasi, przed Panem.
4 Czemuście wyprowadzili zgromadzenie Pana na pustynię, byśmy tu razem z naszym bydłem zginęli?

Cały czas zadaję sobie to pytanie i nic…taki kaprys Bogusia…

5 Dlaczegoście wywiedli nas z Egiptu i przyprowadzili na to nędzne miejsce, gdzie nie można siać, nie ma drzew figowych ani winorośli, ani drzewa granatowego, a nawet nie ma wody do picia?

Ani wina do picia…bo nie ma winorośli. Się towarzystwu pić chce…

6 Mojżesz i Aaron odeszli od tłumu i skierowali się ku wejściu do Namiotu Spotkania. Tam padli na twarz, a ukazała się im chwała Pana.

A nie można załatwić tych spraw normalnie? Między ludźmi? Tylko trzeba od razu do Boga uderzać…nawet nie próbując.

7 I przemówił Pan do Mojżesza:
8 Weź laskę i zbierz całe zgromadzenie, ty wespół z bratem twoim Aaronem. Następnie przemów w ich obecności do skały, a ona wyda z siebie wodę. Wyprowadź wodę ze skały i daj pić ludowi oraz jego bydłu.

Chciał powiedzieć daj pić temu bydłu i jemu bydłu…chyba…

9 Stosownie do nakazu zabrał Mojżesz laskę sprzed oblicza Pana.
10 Następnie zebrał Mojżesz wraz z Aaronem zgromadzenie przed skałą i wtedy rzekł do nich: Słuchajcie, wy buntownicy! Czy potrafimy z tej skały wyprowadzić dla was wodę?
11 Następnie podniósł Mojżesz rękę i uderzył dwa razy laską w skałę. Wtedy wypłynęła woda tak obficie, że mógł się napić zarówno lud, jak i jego bydło.

A jak by uderzył trzy razy, to co by poleciało? Winko?

12 Rzekł znowu Pan do Mojżesza i Aarona: Ponieważ Mi nie uwierzyliście i nie objawiliście mojej świętości wobec Izraelitów, dlatego wy nie wprowadzicie tego ludu do kraju, który im daję.

Za to, że ludzie mieli wątpliwość on karze tych, którzy zwrócili się do niego o pomoc. Niezła paranoja…karani za uciekanie się pod opiekę bóstwa.

13 To są wody Meriba, gdzie się spierali Izraelici z Panem i gdzie On objawił wobec nich swoją świętość.
14 Z Kadesz wyprawił Mojżesz posłów do króla Edomu, <żeby mu powiedzieli>: Tak mówi brat twój, Izrael: Ty znasz wszystkie utrapienia, jakie na nas spadły.
15 Niegdyś powędrowali przodkowie nasi do Egiptu, i przebywaliśmy tam długi czas. Egipcjanie jednak źle się obchodzili z nami, podobnie jak i z przodkami naszymi.
16 Wołaliśmy wtedy do Pana, a On usłyszał głos nasz i posłał anioła, który nas wyprowadził z Egiptu. Znajdujemy się teraz w Kadesz, mieście położonym na granicy twego obszaru.
17 Pozwól nam łaskawie przejść przez twoją ziemię. Nie pójdziemy przez pola ani winnice i nie będziemy pić wody ze studni. Chcemy jedynie skorzystać z drogi królewskiej i nie zboczymy ani na prawo, ani na lewo, dopóki nie przejdziemy twoich granic.

Rozsądna propozycja i chyba niezbyt kłopotliwa…

18 Odpowiedział im Edom: Nie pójdziecie przez nasz kraj, w przeciwnym razie zastąpimy wam drogę z mieczem w ręku.

To pewnie sprawka Bogusia, bo już się znudził tymi ciągłymi jękami i będzie trzeba przetrzebić trochę lokalną ludność.

19 Odpowiedzieli im wówczas Izraelici: Chcemy jedynie przejść utartą drogą. A gdybyśmy pili waszą wodę - tak my, jak i trzody nasze - zapłacimy. Nie chodzi o nic więcej, tylko o zwykłe przejście.
20 Odpowiedział [Edom]: Nie przejdziecie! I wyszedł Edom naprzeciw nich z wojskiem licznym i dobrze uzbrojonym.

NIE PRZEJDZIECIE! Normalnie jak Gandalf do Balroga.

21 Zabronił Edom przejścia Izraelowi przez swoje granice, Izrael więc odszedł w bok od niego.
22 Izraelici - cała społeczność - ruszyli z Kadesz i przybyli pod górę Hor.

Co za nędza…a już myślałem, że bitka będzie…

23 Na górze Hor, leżącej na granicy ziemi Edom, przemówił Pan do Mojżesza i Aarona:
24 Aaron zostanie przyłączony do swoich przodków, gdyż nie wejdzie do ziemi, którą dam synom Izraela, dlatego że sprzeciwiliście się memu rozkazowi u wód Meriba.

Kto się sprzeciwił? Bo sobie nie przypominam! Pic im się chciało i zapytali Bogusia – WTF? To oznacza sprzeciw i musi być za to kara? Hmmm….

25 Weź Aarona i syna jego Eleazara i przyprowadź ich na górę Hor.
26 Tam niech zdejmie Aaron swoje szaty, a ty ubierzesz w nie jego syna Eleazara, Aaron zaś będzie przyłączony [do przodków]. Tam on umrze.

Tak po prostu? Ma zginąć nagi na górze? Chyba się Bogu naprawdę nudzi..

27 Mojżesz postąpił według rozkazu Pana, i weszli na oczach całej społeczności na górę Hor.
28 Mojżesz zdjął z Aarona jego szaty i przyodział nimi jego syna Eleazara. Aaron umarł na szczycie góry, a Mojżesz z Eleazarem zstąpili na dół.
29 Skoro dowiedziała się cała społeczność, że Aaron umarł, opłakiwał go dom Izraela przez trzydzieści dni.

I stąd teraz baby żałobę noszą…


Rozdział 21

1 Król Aradu, Kananejczyk, mieszkający w Negebie, dowiedział się, że Izraelici nadciągają drogą od Atarim. Napadł na Izraela i wziął trochę ludzi do niewoli.

Jest! Będzie bójka, bitwa, wojna, rzeź, masakra i trupy!

2 Wtedy [Izraelici] złożyli następujący ślub Panu, mówiąc: Jeśli dasz ten lud w nasze ręce, klątwą obłożymy ich miasta.
3 I wysłuchał Pan głosu Izraela wydał w ich ręce Kananejczyków. Izraelici obłożyli klątwą ich oraz ich miasta. Stąd miejscowość ta otrzymała nazwę Chorma.

A nie mógł Bóg sam tego zrobić? I dlaczego zmieniają nazwy miast? Kto im dał prawo!

4 Od góry Hor szli w kierunku Morza Czerwonego, aby obejść ziemię Edom; podczas drogi jednak lud stracił cierpliwość.
5 I zaczęli mówić przeciw Bogu i Mojżeszowi: Czemu wyprowadziliście nas z Egiptu, byśmy tu na pustyni pomarli? Nie ma chleba ani wody, a uprzykrzył się nam już ten pokarm mizerny.

Co za tłum pieprzonych jęczybuł…co jest z tymi ludźmi…co i rusz narażają się wszechmocnemu psychopacie i się potem dziwią jak ich dojeżdża…

6 Zesłał więc Pan na lud węże o jadzie palącym, które kąsały ludzi, tak że wielka liczba Izraelitów zmarła.

Ten też jest dobry! Usłyszy jęk – zabija kogo popadnie, aż się uspokoją. A przecież to jego wina, że nie wyposażył swoich ludzi prawidłwoo do drogi i kazał im iść gdzieś przez pustynię. Dobry tatuś…

7 Przybyli więc ludzie do Mojżesza mówiąc: Zgrzeszyliśmy, szemrząc przeciw Panu i przeciwko tobie. Wstaw się za nami do Pana, aby oddalił od nas węże. I wstawił się Mojżesz za ludem.
8 Wtedy rzekł Pan do Mojżesza: Sporządź węża i umieść go na wysokim palu; wtedy każdy ukąszony, jeśli tylko spojrzy na niego, zostanie przy życiu.

Znowu jakieś czary-mary zamiast – PSTRYK i po kłopocie. Coś słaby ten Bóg..

9 Sporządził więc Mojżesz węża miedzianego i umieścił go na wysokim palu. I rzeczywiście, jeśli kogo wąż ukąsił, a ukąszony spojrzał na węża miedzianego, zostawał przy życiu.

A nie mógł Bóg wyleczyć tych już ukąszonych i usunąć tych węży? Ale mnie drażni ta pozorowana wszechmoc objawiająca się poprzez to, że nie może najprostszą metoda pozbyć się kłopotu…który, notabene, sam sprowadza i karze sobie dziękować za jego rozwiązanie.

10 Stamtąd ruszyli Izraelici w dalszą drogę i rozbili obóz pod Obot.
11 Od Obot ciągnęli dalej i rozbili obóz pod Ijje-Haabarim, na pustyni położonej na wschód od Moabu.
12 Stamtąd ruszyli dalej i zatrzymali się w dolinie potoku Zared.

Czy te nazwy coś znaczą? Ich podawanie nadaje jakiś sens opowieści? Chyba nie…

13 I znów poszli dalej i rozłożyli się obozem po drugiej stronie rzeki Arnon, która płynie przez pustynię, biorąc początek w kraju Amorytów. Arnon bowiem stanowi granicę między Moabitami i Amorytami.
14 Dlatego powiedziane jest w księdze "Wojen Pana":

Co to za księga? Jakiś link? Cokolwiek?

15 [Od strony] Waheb w Sufa i potoków Arnonu, pochyłość potoków ciągnących się aż do miejsca Ar, przylegająca do granicy Moabu.
16 Stamtąd [udali się] do Beer. Jest to studnia, o której powiedział Pan do Mojżesza: Zgromadź lud, a Ja mu dam wodę!
17 Śpiewali wtedy Izraelici pieśń następującą: Tryskaj, źródło! Opiewajcie je!
18 Studnia, którą kopali książęta i naczelnicy ludu drążyli berłem i swymi laskami. Z Beer [ruszyli] do Mattany,
19 z Mattany do Nachaliel, a z Nachaliel do Bamot.
20 Z Bamot do doliny, która leży w ziemi Moabu, obok góry Pisga wznoszącej się nad pustynią.
21 Następnie wysłali Izraelici posłów do Sichona, króla Amorytów, którzy mieli [mu] oznajmić:

Znowu będą chcieli przejść i znowu uparty władyka powie głosem Gandalfa Szarego – NIE PRZEJDZIECIE…dobrze myślę?

22 Chcemy przejść przez twoją ziemię. Nie wejdziemy na pola ani do winnic i nie będziemy pili wody ze studzien. Chcemy tylko skorzystać z drogi królewskiej, póki nie przekroczymy twych granic.
23 Sichon jednak nie dał Izraelitom przejścia przez swoją ziemię. Sichon zgromadził całe swoje wojsko i skierował się ku pustyni, by zastąpić drogę Izraelitom. Przybył do Jahsa i uderzył na Izraela.

I co? Pobili czy dostali łomot?

24 Izraelici jednak pobili go ostrzem miecza i zdobyli jego kraj od Arnonu aż po Jabbok, aż do kraju Ammonitów - Jazer bowiem znajduje się na granicy Ammonitów.
25 Izraelici wzięli wszystkie te miasta. Następnie osadzili się Izraelici mocno we wszystkich miastach Amorytów, w Cheszbonie i we wszystkich przynależnych doń miejscowościach.

I tak już zostali, nie poszli dalej – koniec!

26 Cheszbon był stolicą Sichona, króla Amorytów, który prowadził wojnę z poprzednim królem Moabu i zabrał mu cały kraj aż po Arnon.
27 Dlatego śpiewali pieśniarze: Idźcie do Cheszbonu! Niech będzie odbudowane i umocnione miasto Sichona.
28 Gdyż z Cheszbonu wyszedł ogień, płomień z miasta Sichona pochłonął Ar-Moab, panujące nad wyżynami Arnonu.
29 Biada ci, Moabie! Zgubiony jesteś, o ludu Kemosza! Dopuścił on ucieczkę twych synów i niewolę twych córek u Sichona, króla Amorytów.
30 Cheszbon wyniszczył niemowlęta aż do Dibonu, niewiasty aż do Nofach, a mężczyzn aż do Medeby.
31 Izraelici osiedlili się w kraju Amorytów.
32 Potem Mojżesz wysłał [wywiadowców] celem zbadania Jazer; zajęli je następnie wraz z przynależnymi doń miastami i wypędzili mieszkających tam Amorytów.

Momencik. To nie może być jeszcze ziemia obiecana, bo Mojżesz nie miał do niej wejść. To po co podbijają cokolwiek po drodze? Powinni spuścić łomot tym, którzy nie chcą ich przepuścić i iść dalej. Po co te osiedlanie się i wyganianie ludzi?

33 Następnie zawrócili i poszli w kierunku Baszanu. Król Baszanu, Og, wyruszył przeciw nim razem z całym swoim wojskiem, chcąc stoczyć z nimi bitwę pod Edrei.
34 Lecz Pan rzekł do Mojżesza: Nie bój się go! Dam go bowiem w twoje ręce razem z całym wojskiem i krajem. Postąpisz z nim tak, jak postąpiłeś z Sichonem, królem Amorytów, który mieszkał w Cheszbonie.
35 Pobili go oraz jego synów i cały lud, tak że nikt nie ocalał, i wzięli jego ziemię w posiadanie.

Zabili wszystkich? Nawet kobiety i dzieci? Po co?! JA nie mogę, ta bezsensowna przemoc mnie odrzuca!



I taki odrzucony żegnam się na dziś z Biblią. Za tydzień zobaczymy kogo jeszcze wymordują Izraelici…buziaczki!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Satanizm laveyański

Ciemna strona pornobiznesu

Anonimowi Alkoholicy to sekta!