Modlitwa ateisty

Nie, nie będę uprawiał taniego rymowania czy wysilał się na kierowanie psalmów lub hymnów w kierunku rozsądku i logiki. Nie czuję takiej potrzeby i zapewne podobne odczucia mają inne osoby niewierzące. Chciałem się zastanowić and samą koncepcją modlitwy. I oczywiście, dlaczego uważam, że modlitwa, o ile może wydawać się niegroźna, tak naprawdę jest po prostu szkodliwa.

Teoria

Jak podają wszystkie słowniki, modlitwa to psalm, hymn, pieśń, inkantacja lub monolog, których adresatem jest ponadnaturalny byt lub byty. Modlitwa ma na celu wywołanie konkretnego zdarzenia (modlitwa błagalna), podziękowania (modlitwa dziękczynna), otrzymania poklepania po ramieniu (błogosławieństwo) lub zwykłe całowanie bóstwa w tyłek (modlitwa wychwalająca). Może mieć miejsce zarówno w samotności jak i publicznie; można ją odbywać w piwnicy lub kiblu, albo na świeżym powietrzu lub na Rondzie w Ząbkowicach Śląskich. Niektóre słowniki dodają do tego jeszcze pewne racjonalne wytłumaczenia i korzyści płynące z modlitwy. Podobno modlitwa pomaga w kontemplacji samego siebie, jest pewnego rodzaju psychodramą jednego aktora i widza. Modlitwa może być przeżyciem intymnym i emocjonalnie angażującym. I o ile własne korzyści gdzieś tam można jeszcze sobie wmówić, to 14 różnych badań wykazało, że modlitwa ma znikomy (w granicach błędu) lub żaden wpływ na leczenie chorób czy obrażeń. O wpływie masowej modlitwy na jakiekolwiek wydarzenia czy rzeczywistość nie wspominając.

Na kolana!

Zatem zaglądając tylko do pozbawionej religijnych bredni teorii modlitwy, możemy wyciągnąć konkluzje:
  • Modlitwa nie ma realnego wpływu na rzeczywistość.
  • Modlitwa nie powoduje żadnych zmian lub poprawy sytuacji lub zdrowia zarówno u modlącego się jak i u osób/osoby w których intencji modły są odprawiane.

Czym zatem jest modlitwa? Moim zdaniem ma dwie funkcji, które zależą od tego czy modlimy się sami, czy w większym gronie.
  • W większym gronie – może spajać społeczność, pomagać w ustaleniu jednego trybu, nadać zgromadzeniu jeden rytm i kierunek myślenia.
  • W samotności – ma utrzymać wierzącego w pozie uległości wobec obiektu kultu i przypominać mu o jego pozycji w kosmologii danej religii czy wiary.


Modlitwa wspólna

Pierwsza funkcja służy wyłącznie ułatwieniu manipulacji tłumem. Jest to stara sztuczka polityczna, wojskowa i propagandowa. Jest wykorzystywana w każdej sytuacji, gdy ktoś chce, aby tłum ludzi, pozornie ze sobą niezwiązany, został w jakiś sposób zespolony w jakimś celu, najczęściej z pożytkiem dla niego samego. Dlatego na wiecach politycznych intonuje się hymny i piosenki; dlatego żołnierze przed wyjściem w pole bitwy śpiewali pieśni; dlatego w edukacji przedszkolnej kładzie się nacisk na wspólne recytowanie wierszyków lub śpiewanie piosenek. Zespolenie mniejszej lub większej grupy wokół wspólnie odśpiewanej pieśni czy wyrecytowanego kredo wkłada w te społeczność przeświadczenie – „Jesteśmy tacy sami, znamy wszyscy te piosenkę/wiersz. Mamy wspólną wartość, więc i cel mamy ten sam”. Modlitwa publiczna lub w świątyni, grupowa, ma właśnie taki cel. Po to przez pół godziny na mszy kościoła katolickiego powtarza się te same frazy i śpiewa te same pieśni. Żeby łatwiej można było wbić do głów treść kazania. Zauważcie, że nawet, jeśli rozmawiamy o kościołach protestanckich czy ewangelickich, to zaczynamy od pieśni, wspólnej modlitwy, potem jest kazanie, potem od razu wchodzimy od razu w rytm wspólnego śpiewania hymnów i modlitwy. Czyli najpierw nastrajamy ludzi na jeden rytm, jedną nutę, później wkładamy im treści, które chcemy im włożyć, później utrwalamy to kolejnym cyklem ujednolicania tłumu.

W tym kontekście, kościół katolicki daje bardzo ciała, że przesunął kazanie na ostatnią część liturgii słowa w strukturze mszy i po nim następuje już tylko eucharystia, która jest raczej osobniczym zdarzeniem i nie ma zbyt wiele cech utrwalania zbiorowości na treści kazania. Co prawda jest po kazaniu „credo”, czyli wyznanie wiary, ale zaraz po tym następuje zbyt szybkie rozprzężenie spowodowane początkiem eucharystii i całą siłę kazania, którą można by jeszcze utrwalić. Tutaj katolicy dali mocno ciała, a ewangelicy to bardzo dobrze rozumieją. Dlatego więcej jest radykałów ewangelickich, gotowych do strzelania do lekarzy od aborcji, niż katolików z wózkami wyładowanymi dynamitem.

Modlitwa własna

Przede wszystkim, nakaz modlitwy rano i wieczorem (w katolicyzmie), przed posiłkami, czy pięć razy dziennie (Islam), ma na celu auto-dozorowanie wiernego. Ma się on sam pilnować i za każdym razem przy modlitwie kodować sobie w głowie postawę poddańczą wobec woli bóstwa, boga czy w co tam akurat wierzy. Brak modlitwy w wyznaczonych przez kapłana porach i okolicznościach dnia ma powodować poczucie winy i naruszenia obowiązku i jest formą samo-karania się.

Za chwilę ktoś powie, ze samotna modlitwa może być doskonałym sposobem na autorefleksję, dotarcie do własnego ja i rozwiązanie problemów. Nic bardziej mylnego. Modlitwa jest adresowana do bóstwa. Nie jest skierowana do wewnątrz człowieka (może poza modlitewną formą medytacji w buddyzmie, – ale tam nie ma boga osobowego. [Będę musiał napisać o buddyzmie, bo to ciekawa sprawa, ale bywa równie groźna jak inne religie]). W modlitwie nie szukasz rozwiązania tylko prosisz o nie. Dlatego modlitwa jest niebezpieczna. Zwłaszcza dla ludzi z problemami i z zaburzeniami. Bo modlitwa nie daje pocieszenia, nie rozwiązuje żadnych problemów ani nie prowadzi do autorefleksji. Modlitwa powoduje, że mamy pretensje do nieistniejących bytów o wszystko, co nas w życiu spotyka. Pozbywamy się odpowiedzialności za poprawę swojego życia i niekiedy zwalamy winę za niepowodzenia. Bo modląc się o poprawę bytu, szczęście czy zdrowie, swoje lub innej osoby, zamiast po prostu wziąć sprawy w swoje ręce, wyręczamy się wyimaginowanym cudotwórcą, który nam to załatwi, jeśli będziemy wystarczająco gorliwi. Czyli siedzimy lub klęczymy i modlimy się o lepsza pracę, zdrowie czy szczęście. Zamiast wziąć dupę w troki i do roboty.

Nie wiem jak wiele osób się w ten sposób oszukuje i w to wierzy, ale wiem jedno. Nawet, jeśli nie do końca wierzysz w interwencjonizm Twojego Boga, to sam fakt, ze się o coś modlisz powoduje, że wypalasz w ten sposób część zapału do zrobienia tego. Poświęć ten kwadrans lub dwa dziennie na działanie w kierunku swojego celu, a przyniesie to więcej korzyści niż poświęcanie tego czasu na modlitwę o cudowne zaistnienie Twoich oczekiwań. Bo druga pułapką modlitwy jest narastanie postawy roszczeniowej. Kapłani mówią – „Proście a będzie Wam dane” i osoba wierząca prosi. Im więcej i bardziej gorliwie prosi, tym większe budzi w sobie przekonanie, że idzie w dobrym kierunku i jest blisko otrzymania tego. Za darmo, bez pracy, jedynie poprzez proszenie. I im dalej w las tym więcej drzew. W końcu osoba taka może do tego stopnia zrobić sobie pranie mózgu, że będzie wymagać od rzeczywistości realizacji jej modłów. I odczują to nie tylko kapłani, ale także rodziny, bliscy i przyjaciele.
To oczywiście dość skrajny przypadek, ale badania potwierdzają, że aktywność chemiczna i elektryczna mózgu głęboko wierzącej osoby podczas modlitwy jest niemal identyczna z aktywnością osoby chorej na schizofrenię. Tylko wierzącemu Bóg nie odpowiada…z chorym bywa różnie…

Monolog wewnętrzny

W moim odczuciu modlitwa jest głupotą, jest destruktywna i nie przynosi żadnych korzyści.


I chciałbym od razu zrobić zastrzeżenie. Jak rozmawiasz ze sobą, to nie jest to modlitwa. Nie mylcie wewnętrznego monologu czy dialogu z modlitwą. O ile nie zaczynasz się odwoływać i prosić o wskazówkę lub działanie czynników poza samym sobą, to się nie modlisz. Jeśli jednak złapiesz się na tym, że w głowie myślisz „Kurde, jak bym tylko dostał jakiś znak, wskazówkę, co robić dalej”, albo „Kurde, jak bym chciał żeby „to lub to” się stało” – to strzel sobie mocnego liścia. Bo poza Tobą samym nic nie pomoże Ci dojść do tego, czego chcesz. Wszystko jest w Twoich rękach, a żeby cokolwiek nimi zrobić trzeba wstać z kolan, zakasać rękawy i przestać składać dłonie w błagalnych gestach, tylko je sobie porządnie ubrudzić robotą.

Czekam na propozycje i pytania od Was. 

Co zrobić, żebym napisał coś na temat, który Was interesuje znajdziecie TUTAJ.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Satanizm laveyański

Ciemna strona pornobiznesu

Anonimowi Alkoholicy to sekta!