Patykiem w bok
Dziś chcę szturchnąć w bok jedna taką hydrę, która mnie od jakieś czasu podszczypuje mentalnie i nie daje mi spokoju. Za chwilę wyjawię, o co chodzi. Najpierw jednak chciałbym zastrzec, że będę prowokował i będę dość obrazowo jechał po absurdach niektórych postaw. Bo nie lubię zarówno radykalizmów jak i zwykłej głupoty.
Ale nie, trzeba przecież coś zrobić z ta rzesza kobiet, które poświęciły swój czas i energię na wywalczenie równości wobec prawa. Przecież w tym jest kapitał…i to nie tylko ludzki. Więc oczywiście poszło w kierunku radykalizacji. No, bo jak koncepcja jest słuszna i zostanie zaakceptowana społecznie, to oznacza to ostateczne zwycięstwo. A ono nigdy nie zadowoli kogoś, kto startuje z nastawieniem na konfrontacje. No i przesuwa front…
Seks
Uwierzcie mi na słowo lub sięgnijcie do źródła, ale jak przeczytałem ten wpis na blogu feministycznym, to mój facepalm spowodował, że mózg mi dupą wyciekać zaczął. Otóż autorka twierdzi, że każdy stosunek seksualny, w którym dochodzi do penetracji jest gwałtem. Każdy stosunek jest krzywda dla kobiet, niezależnie czy ona tego chce czy nie; powoduje ciąże, co też jest bardzo krzywdzące, bo prowadzi do aborcji, depresji ciążowych i poporodowych i samego porodu, który przecież boli. No i oczywiście to faceci są źródłem chorób wenerycznych i poprzez penetrację zarażają nimi kobiety. Przy tym teza, jaka stoi za tymi rozważaniami jest następująca: Facet zawsze używa siły fizycznej przy odbywaniu stosunku i niezależnie od woli kobiety jej cielesność jest naruszana przy pomocy przymusu fizycznego i jej zdrowie i życie jest w wyniku tego zagrożone, bo przecież zawsze celem penetracji jest ciąża. No i pieprzenie drugiej osoby to najgorsza rzecz, jaką można zrobić drugiej osobie
Ja mam tezę przeciwstawną do tezy tej idiotki i kobitek, które podzielają jej zdanie.
Po pierwsze mogę obciąć Ci ręce i jęzor żebyś nie mogła siać tych głupot – i to będzie na 100% gorsze niż to, że może w końcu dostałabyś orgazmu pochwowego, albo udałoby mi się w końcu znaleźć Twój punkt G i go troszkę połechtać.
Po drugie – penetracja w sytuacji normalnej, nie patologicznej, jest naturalnym sposobem powodującym reprodukcję. Wszystko, co prowadzi do porodu jest naturalną konsekwencją zapłodnienia. I uwierz mi, że nawet bez penetracji mogłabyś doświadczyć wszystkiego pozostałego. Wystarczy trochę świeżego nasienia i gruszka do lewatywy…jakbym się znalazł z tym narzędziami w Twojej okolicy to ryzykując Plaskacza, wstrzyknąłbym Ci to do pochwy. Bez penetracji. Ciekawe czy wtedy tez uważałabyś, że to wszystko przez penetrację.
Po ostatnie – jeśli uważasz, że penetracja jest dla kobiet poniżająca, że jest to sposób na pokazanie przez mężczyzn swojej wyższości i siły, to zacznij swoje wywody od wytłumaczenia tego wszystkim zgwałconym przez kobiety mężczyznom. A nie jest ich wcale mało. No, bo jeśli według Ciebie każda, nawet chciana penetracja jest gwałtem, to, czym jest zdarzenie, gdy kobieta zmusza mężczyznę przemocą do penetrowania jej pochwy? Kto jest gwałconym, a kto gwałcącym? Jeśli ważąca 100 Kg matrona zmusi ważącego 60kg faceta do seksu, to według Ciebie on ją gwałci….
Polecam lekturę tego wpisu i sekcji komentarzy, bo chociaż zostały zablokowane, to dyskusja tam zieje jeszcze większymi absurdami…a autorka jest najcięższego kalibru idiotką.
Cel
Jest taka dziwna skłonność w środowiskach feministycznych do przekręcania rzeczywistości na swoją modłę. Przypominają w tym wszystkie inne radykalne frakcje. Nie zależnie czy mówimy o radykalizmie religijnym czy politycznym. JA mam straszny problem ze zrozumieniem tych postaw. Dlaczego? Bo jeśli feministki dążą do równouprawnienia mężczyzn i kobiet i go osiągają w dane rzeczywistości politycznej czy narodowej to, co powinno być naturalnym, kolejnym krokiem? Moim zdaniem powinno pojawić =się hasło: „Hej, osiągnęłyśmy tutaj swój cel. Zobaczmy, co można zrobić, żeby pomóc kobietom gdzie indziej. Jedziemy tam gdzie jest problem i pomagamy osiągnąć to, co udało nam się zrobić tutaj”. To powinno być wyzwaniem dla feministek. Co one tymczasem robią? Szukają kolejnych obszarów w domu gdzie można przesunąć front, wywalczyć jeszcze więcej. Zastanawiam się wtedy, co jest realnym celem feministek. Bo jak osiągną już regulacyjną i środowiskowo-społeczną równość, która jest założonym celem, to się okazuje, że jednak nie osiągnęły tego, co chciały i chcą więcej. Czyli chcą odwrócenia ról czy ich zrównania? Bo jeśli prawdziwym celem feministek jest odwrócenie historycznie zainstalowanego patriarchatu w politycznie kodowany matriarchat, to chyba się komuś coś pojebało.Bo ani patriarchat ani matriarchat nie są i nie powinny być dominującymi systemami regulowania relacji społecznych i politycznych. I albo zaczniemy realnie potrzeć na ludzi jak na ludzi po prostu, albo realna stanie się walka płci, która już dawno powinna przestać mieć miejsce.
Komentarze
Prześlij komentarz