Fundamentalizm islamski – moim okiem
Jestem ateistą i mógłbym o sobie dodatkowo powiedzieć, że jestem antyreligijny. To znaczy w zdecydowany sposób definiuję każdą religię, jako szkodliwą dla człowieka, cywilizacji i postępu. W pojęcie antyreligijności możecie wrzucić antyklerykalizm (sprzeciw wobec instytucji religijnych), antyteizm (sprzeciw wobec wiary w Boga, chociaż tutaj bym do odnosił do publicznej sfery, nie do osobistej) i zdecydowaną postawę zajadłej walki z wpływaniem doktryn religijnych na politykę państwową. I odnosi się to do każdej religii, więc można powiedzieć, że w tym zakresie jestem za równością. Wszystkich po równo. Oczywiście zdaję sobie sprawę z różnic miedzy religiami, staram się je poznać i zbadać, żeby nie pluć nie znając celu.
To tytułem wstępu.
Zapewne część z Was wie lub czytało moją „Szkółkę niedzielną” gdzie czytam sobie publicznie Koran i go komentuję. To samo robię z Biblią i tylko ze względu na brak czasu nie robię tego ze świętymi księgami innych religii, ale i na nie przyjdzie pora.
Wypełniłem dziś bardzo ciekawą i moim zdaniem ważną ankietęna temat fundamentalizmu islamskiego i chciałbym przy tej okazji, a może pchnięty przez tę ankietę, wyłuszczyć moją postawę wobec tego problemu. Nie będę pisał o dogmatach i wierzeniach tylko o tym jak Islam wpływa lub chce wpływać na politykę, kulturę i całe społeczeństwa. I dlaczego mam z tym problem.
Czym dla mnie jest Islam? Jak się przejawia jego fundamentalizm?
Islam, jako jedna z wielkich religii jest tworem specyficznym. W ujęciu wyznawców Mahometa nie ma rozdzielenia tego, co boskie od tego, co ludzkie. Wszyscy podlegają Allahowi i powinni żyć zgodnie z jego wolą. Oczywiście zgodnie z wykładnią Koranu i Hadisów.
Podstawowym zagadnieniem w analizie politycznego celu muzułmanów jest zrozumienie, w jaki sposób oni widzą świat. Otóż świat jest podzielony na dwie części:
Świat Pokoju – czyli części świata gdzie Islam jest religią państwową i prawem jest szariat, oraz;
Świat Wojny – czyli cała reszta, gdzie powyższe warunki nie są spełnione.
Islam jest religią polityczną i jej celem nadrzędnym (podobnie z resztą jak innych religii) jest światowa dominacja. O ile w przypadku chrześcijan ta dominacja ma przeważnie wymiar duchowy, (z wyjątkiem katolicyzmu, który jest ewidentnie także polityczny ale w nieco innym wymiarze), Islam nie rozgranicza w ogóle sfery polityki od sfery wiary. Dla muzułmanina krzewienie wiary albo idzie w parze z dominacją polityczną, społeczną i kulturową, albo jest nie pełna.
Gdy zrozumiemy, że ten podział świata jest dla każdego muzułmanina podstawą aktywności, to musimy dołożyć do tego jeszcze dwie kwestie. Otóż:
Niedopuszczalne są osobiste interpretacje Koranu – każdy, kto interpretuje Koran nie jest muzułmaninem. Ta doktryna ma szczególne znaczenie, gdy mamy do czynienia z tak zwanymi „umiarkowanymi” muzułmanami. Koran nie pozwala na wybieranie sobie sprzecznych zapisów i usprawiedliwianie nim czegokolwiek. Sam Koran wskazuje, że jeśli jakiś wers przeczy innemu, to ten późniejszy jest prawdą. Tak się składa, że Koran powstawał w dwóch okresach, zwanych Medyńskim i mekkańskim, czyli w czasach, gdy Islam dopiero powstawał w Medynie i był małą sektą, a później w wyniku militarnych podbojów stał się silną religią w Mekkce. Wtedy też Mahomet rewiduje większość sowich poglądów na rzecz bardziej ekstremalnych i pełnych przemocy. I jeszcze jedno. Koran jest sztucznie i celowo zmanipulowany. Ktoś celowo pomieszał sury w Koranie układając je według długości. Zaburzając w ten sposób chronologię, ukryto prawdziwe intencje Islamu.
Nie ma czegoś takiego jak „umiarkowany muzułmanin”! Obejrzyjcie filmik:
Biorąc pod uwagę te trzy rzeczy – sztywny podział świata według islamistów, dosłowność i zakaz interpretacji Koranu, oraz doktrynalny nakaz posługiwania się oszustwem i kłamstwem w wojnie ze światem niewiernych – dostajemy fundament, który nie wygląda na „umiarkowany”. Zwłaszcza, że jak pisałem wcześniej – celem Islamu jest światowa dominacja i globalny kalifat, czyli jedno muzułmańskie super-państwo z prawem szariatu, jako obowiązującym wszystkich ludzi.
O szariacie należałoby napisać osobny tekst, ale wspomnę tylko o najbardziej złowrogich elementach:
Kobiety stoją niżej od mężczyzn, a w określonych przypadkach nawet niżej od zwierząt.
Niewierni muszą płacić podatek jeśli chcą żyć. Nie mają żadnych praw, nie mogą praktykować swojej religii pod karą śmierci.
Apostazja – śmierć
Bluźnierstwo – śmierć
Cudzołóstwo – śmierć. Przynajmniej dla kobiet, facet ma lepiej…
Niewierni muszą płacić podatek jeśli chcą żyć. Nie mają żadnych praw, nie mogą praktykować swojej religii pod karą śmierci.
Apostazja – śmierć
Bluźnierstwo – śmierć
Cudzołóstwo – śmierć. Przynajmniej dla kobiet, facet ma lepiej…
Można zapewne znaleźć jakieś dobre zasady w szariacie, ale nie ma ich zbyt wiele i nie przysłaniają grozy tych, które odnoszą się do kobiet, niewiernych i wolności przekonań czy wypowiedzi.
Podsumowując tę część:
Każdy dobry muzułmanin musi dążyć do stworzenia globalnego kalifatu pod prawem szariatu. W tym celu może użyć wszystkich środków – od oszustwa i kłamstwa po przemoc fizyczną i morderstwo, żeby osiągnąć cel. „Umiarkowani” muzułmanie są elementem taktyki zdobywania politycznych wpływów Islamu w kulturze zachodu. Islam jest religią polityczną i nie ma w niej rozdzielenia na sferę duchową/wiary i praktyczną/polityki.
Każdy dobry muzułmanin musi dążyć do stworzenia globalnego kalifatu pod prawem szariatu. W tym celu może użyć wszystkich środków – od oszustwa i kłamstwa po przemoc fizyczną i morderstwo, żeby osiągnąć cel. „Umiarkowani” muzułmanie są elementem taktyki zdobywania politycznych wpływów Islamu w kulturze zachodu. Islam jest religią polityczną i nie ma w niej rozdzielenia na sferę duchową/wiary i praktyczną/polityki.
Czy jest się, czego obawiać?
W moim odczuciu – TAK. Obserwując to, co się dzieje na zachodzie Europy musimy czuć się zaniepokojeni. Polska póki, co nie jest na celowniku i bezpośredni nie stanowi obiektu zmasowanych akcji muzułmańskich, ale nie należy zasypiać w tej kwestii. Jesteśmy dla muzułmanów częścią świata wojny i jako taki musimy przejść do świata pokoju. Czyli pod kalifat. Prędzej czy później zostaną podjęte próby takiej akcji, o ile nie zostały już zapoczątkowane.
Czy jest sposób, żeby temu zapobiegać?
Oczywiście, że jest. I wbrew temu, co sądzi w Polsce większość ludzi, linią obrony nie może być religia katolicka. Już tłumaczę, dlaczego.
Jeśli przyjmiemy, że katolicyzm nas obroni przez islamizacją, to musimy nadać tej religii specjalne przywileje w tym celu. W ten sposób albo nie utrzymamy statusu państwa demokratycznego, albo utorujemy drogę do bezpośredniego wejścia islamistów w politykę. Jeśli nadamy w systemie demokratycznym dodatkowe przywileje jednej religii, to inne upomną się o swoje przywileje i umożliwi to między innymi muzułmanom wejście w polską politykę. Jeśli oddamy władze kościołowi, to popełnimy demokratyczne samobójstwo i zamienimy niewolę islamską w niewolę katolicką. Tylko całkowite wyeliminowanie wpływu religii na politykę państwową i władzę może uchronić Polskę przed utratą wolności jej obywateli. Ani katolicyzm, ani tym bardziej islam, nie są gwarantami indywidualnej wolności jednostek w kraju.
Jeśli przyjmiemy, że katolicyzm nas obroni przez islamizacją, to musimy nadać tej religii specjalne przywileje w tym celu. W ten sposób albo nie utrzymamy statusu państwa demokratycznego, albo utorujemy drogę do bezpośredniego wejścia islamistów w politykę. Jeśli nadamy w systemie demokratycznym dodatkowe przywileje jednej religii, to inne upomną się o swoje przywileje i umożliwi to między innymi muzułmanom wejście w polską politykę. Jeśli oddamy władze kościołowi, to popełnimy demokratyczne samobójstwo i zamienimy niewolę islamską w niewolę katolicką. Tylko całkowite wyeliminowanie wpływu religii na politykę państwową i władzę może uchronić Polskę przed utratą wolności jej obywateli. Ani katolicyzm, ani tym bardziej islam, nie są gwarantami indywidualnej wolności jednostek w kraju.
A co robić z wylanym mlekiem?
Jak już mamy na swoim terytorium muzułmanów to musimy podjąć kilka kroków, aby nie dopuścić do ich ekspansji. I ja kilka takich kroków wymyśliłem.
- Muzułmanie, ani żadna inna religia nie mogą w żadnym zakresie stać poza czy ponad prawem kraju. Jeśli dochodzi do uznania jakiejś grupy za mniejszościową, wyznaniową czy jakąkolwiek inną, to nie powinny z tego tytułu wynikać żadne przywileje. Dziś mamy przywileje grup wyznaniowych i one powinny zniknąć. Grupie wyznaniowej, poza prawem do zachowania tożsamości i powiedzeniem „tak, wiemy i zauważamy waszą inność” nie powinny się należeć żadne benefity. Plus, jeśli jakikolwiek składnik tożsamościowy stoi w sprzeczności z prawem kraju, w którym taka grupa chce zamieszkiwać – nie może on zostać rozpoznana przez państwo, jako uprawniona do odrębnej tożsamości i w ten sposób traktowana przez władzę dopóki nie zagwarantuje przestrzegania prawa. Czyli jeśli Twoja tożsamość nie stoi w sprzeczności z prawem naszego kraju, zapraszamy i rozpoznajemy twoją inność, będziemy ją tolerować i szanować. Jeśli natomiast Twoja tożsamość wymaga łamania prawa, nawet w najmniejszym stopniu, to państwo nie powinno rozpoznawać takiej grupy, jako mniejszościowej.
- Wszyscy obywatele danego kraju, niezależnie od tego czy należą do grupy religijnej czy mniejszościowej podlegają tym samy przepisom prawa. Bez wyjątków. Jeśli w Polsce jest obowiązek nauki do 18 roku życia, to Twoja kultura czy religia nie może usprawiedliwiać naruszenia tego przepisu. I szkoły muszą być w 100% świeckie. Jedynie w ten sposób można wpłynąć i pokazać, na przykład, dzieciom muzułmańskim, że nie ma nic złego w traktowaniu koleżanek z szacunkiem, że z współfunkcjonowania różnych ludzi w przestrzeni społecznej są korzyści, że uniwersalizm religijny nie służy rozwojowi. Jeśli poprzez wczesną edukację pokażemy dzieciom, że nauka i technika służą człowiekowi, a nie są narzędziem szatana, jeśli pokażemy im, że to wszystko, co piętnuje ich religia jest kwestią wyboru, nie przymusu, to jest szansa na łagodne i nie inwazyjne odcięcie ich od szkodliwych wpływów religii, która jest im wciskana na siłę przez rodziców. To z resztą dotyczy także katolików nękających swoje dzieci koncepcją grzechu i piekła.
- Musimy docierać do miękkiego podbrzusza islamu. Tym miękkim podbrzuszem są kobiety. Należy do nich docierać z ofertami kulturowymi, pokazywać im, że życie poza religijnymi dogmatami może być piękne, dobre i nawet duchowo wzbogacające. W ten sposób wpłyniemy także na dzieci. Mógłby to ktoś uznać za ingerencję w prywatność czy narzucanie światopoglądu osobom tego sobie nieżyczącym. Rozumiem to. Ale wyciągnięcie ręki i zapewnienie o realnej ochrony prawnej w przypadku przemocy na tle religijnym wobec takich kobiet może zdziałać wiele. Bo właśnie obawa przed zemstą fanatycznego męża czy rodziny jest często powodem, dla których te kobiety pozostają w izolacji i niewolniczym trybie „matki-dziwki”.
Można, zatem na bieżąco tłumić taktyki ekspansji jakiejkolwiek religii poprzez miękkie działania polityczne i społeczne. Wystarczy zabrać przywileje grupom wyznaniowym i mniejszościowym, edukować wszystkich na równi i dbać o podstawowe prawa wszystkich, ze szczególnym zwróceniem uwagi na prawa kobiet, które mogą być religijnie uciskane. W ogóle chyba najważniejsze w tym wszystkim są nadal przez polską prawicę bagatelizowane prawa kobiet.
Katolicyzm nie jest alternatywą dla islamizacji, jedyną alternatywa, prawdziwą i uprawnioną jest świeckie państwo z religiami funkcjonującymi bez przywilejów i poza jakimkolwiek wpływem na sprawy państwowe.
Jutro zapraszam na kolejną odsłonę „Szkółki Niedzielnej” gdzie odczytuje publicznie Koran.
Tymczasem!
Komentarze
Prześlij komentarz