Islam - zaraza "umiarkowania"



Po raz kolejny odbywają się gorące dyskusje na temat Islamu. Ja to lubię, zwłaszcza, gdy ktoś wskakuje na forum lub grupę na FB i zaczyna piszczeć, jakie to niesprawiedliwe, że oceniamy całą religię po jej ekstremalnych przypadkach. Bo taka jest główna retoryka obrońców islamu.

Nie będę wywlekał, kto, co, gdzie i kiedy. To nie ma znaczenia. Po prostu napiszę, dlaczego takie podejście jest błędne i potencjalnie szkodliwe.

Ideologia

W jakim kierunku można ewoluować w przypadku jakiejkolwiek ideologii? W moim odczuciu, naturalną ewolucją w ramach jednej i tej samej doktryny jest radykalizacja. 

Przeciwna droga oznacza wpuszczenie innych koncepcji, pomysłów; rozwodnienie oryginalnej idei. Czyli jest otwarciem na inne ideologie. Jeśli ktokolwiek chce rozwijać się wyłącznie w ramach jednej ideologii, to nieunikniona jest droga do pewnego ekstremizmu. I dotyczy to każdej ideologii. Widzimy to zarówno w polityce, światopoglądach czy religii. Tak! Bo religie są ideologiami! Specyficzne, nakryte mistyką i zabobonem, ale to są ideologie. Spójrzcie na definicje ideologii ze Słownika Języka Polskiego:

Ideologia- system poglądów, idei, pojęć jednostki lub grupy ludzi.

Lub z Wikipedii:

Ideologiajest to powstała na bazie danej kultury wspólnota światopoglądów, u podstaw, której tkwi świadome dążenie do realizacji określonego interesu klasowego lub grupowego albo narodowego.

Możemy, zatem jednoznacznie powiedzieć, że religia jest ideologią. Spełnia wymagania tych definicji.

Teraz pomyślmy o dowolnej ideologii, która w swoich podstawowych założeniach jest moralnie wątpliwa albo wprost nieetyczna. Posłużmy się przykładem nazizmu, bo jest on najprostszy i wszyscy to skumamy.

Jeżeli zgadzasz się z założeniami ideologii nazistowskiej, to jesteś nazistą. Poziom Twojego zaangażowania w tę ideologię jest drugorzędny. Bo możesz nie chcieć wdrażać w życie tych założeń. Z różnych przyczyn. Może nie widzisz na to szans, może uważasz, że nie jest to dobry moment polityczny czy społeczny. I jeśli nie otwierasz się na zewnętrzne wpływy analiz, krytyki i próby reformowania założeń – nieuchronnie znajdziesz się na drodze do radykalizmu. Może to być Twoje wewnętrzne przekonanie. Nie zmienia to faktu, że jako zwolennik tej ideologii ją napędzasz. Bo siła ideologii tkwi głównie w liczebności ludzi, którzy ją popierają. I dochodzimy do sedna. Jeśli popierasz ideologie nazistowską, wspierasz jej izolacje od zewnętrznych czy wewnętrznych prób reformowania jej założeń, to nawet, jeśli jesteś tylko deklaracyjnym jej poplecznikiem jesteś współodpowiedzialny za to, do czego ta ideologia prowadzi. To dzięki ludziom takim jak Ty, jeden procent ekstremistów dostaje szansę na rzeczywiste wdrożenie najbardziej ohydnych założeń takiej ideologii. Ponosisz współodpowiedzialność za wszystko, co ta ideologia, jako podstawa działań zrobi złego. I dlatego takie ideologie są zakazywane. Możesz być najbardziej łagodnym i czysto koncepcyjnym nazistą – zadeklarowanie tego, jako światopoglądu jest penalizowane społecznie i w niektórych sytuacjach prawnie.

Wróćmy teraz do islamu.

Islam w swoich podstawowych założeniach, w całej sunnie (Koran, Tradycje-Hadisy) proponuje w większości bardzo złe pomysły na porządek społeczny:

  • dualizm świata – tam gdzie nie rządzi szariat i islam, tam jest źle i nie może być pokoju. Obowiązkiem każdego muzułmanin jest walka o globalny pokój, co oznacza światowy szariat i kalifat.
  • drakońskie kary za drobne przewinienia – śmierć za apostazję, okaleczenia za kradzieże, śmierć za cudzołóstwo.
  • okrutną stratyfikację społeczną – wszyscy są gorsi od muzułmanów. Kobiety stoją niżej od mężczyzn, a w niektórych wykładniach nawet niżej niż jego żywy dobytek. Jeszcze niżej stoją wszyscy, którzy nie wierzą w Islam. Idą za tym przysługujące w muzułmańskim społeczeństwie prawa i obowiązki.

To tylko kilka.

Zastanówmy się teraz, czy po przełożeniu tych zasad z języka religijnego na świecki, bylibyśmy w stanie zaakceptować taką ideologię? Podstawcie pod islam, szariat czy bycie muzułmaninem dowolne idee – komunizm, białą rasę, cokolwiek poza religijnego. Możecie to zaakceptować? Myślę, że nie.

Skąd, zatem taka tolerancja dla tych szkodliwych koncepcji? Wymówki…

Wymówki

Każda religia jest ideologią, która kamufluje się dwoma dodatkowymi wartościami – koncepcją Boga/bogów i kulturą lub lepiej - tradycją.

Proponowałem kilka razy, aby każdy, kto ma chwilę, zrobił sobie analizę religijnych przepisów pozbawiając je pierwiastka boskiego. Rezultaty na pewno Was zaskoczą.
Bo nadbudowa Bogiem jest taktyką zamydlania intencji, forma usprawiedliwienia dla naprawdę złych pomysłów. Jak zapewne zauważyliście, powyżej, jeśli pozbędziemy się z zasad religijnych elementów, to zostaje dość nieprzyjemny zestaw reguł bliskich totalitaryzmom – faszyzmowi czy komunizmowi. A jednak nikt głośno nie mówi o religiach w ten sposób. Bo działają wymówki.

Bóg jest wymówką zewnętrzną. I ma dwie warstwy. Z jednej strony usprawiedliwia paradoksalność i zasad religijnych, bo „to Bóg je dał” i człowiek na pewno nie do końca rozumie ich wagę, ale na wszelki wypadek się do nich stosujmy. Z drugiej strony – promuje się wiarę w Boga, jako osobistą relacje z czymś nadnaturalnym, co powoduje zaangażowanie emocjonalne w ideologię. Dlatego rozmowa o religii, jako systemie opresyjnym i szkodliwym jest utrudniona, jeśli w ogóle możliwa…

Tradycja to wymówka wewnętrzna. Mógłbym ją porównać do znanego psychologii syndromu sztokholmskiego. Oznacza on emocjonalne i osobiste przywiązanie ofiary do oprawcy, zakładnika do porywacza. Tym jest religijnie budowana tradycja, kultura. Systemy religijne uciskają ludzi do momentu, gdy Ci nie uznają tych systemów, jako własnych i sami nie zaczną ich propagować i stosować. Obserwujemy to często w przypadku sekt, gdzie grupa staj wobec nowych członków, jako ofiary, stawia się w roli pokrzywdzonych. I nowy rekrut, zamiast z wyczulonym na manipulacje rozsądkiem, zaczyna współczuć sekcie, utożsamiać się z nią, aż staje się jej członkiem, działaczem, propagatorem. To oczywiście jedna z technik, ale pasuje jak ulał do tego jak robią to islamiści.

Spójrzmy na to jak działają muzułmanie.

W danym kraju pojawia się niewielka grupa muzułmanów. Od razu stawiają się w pozycji uchodźców, uciskanych emigrantów, słowem – ofiar. Otoczeni balonikiem odmienności kulturowej (tradycji) i specyficznej wiary (Bóg) są traktowani specjalnie, ostrożnie i pobłażliwie. Czy traktowalibyśmy tak nazistów lub faszystów? Oczywiście, że nie. Bo nie mamy oporów przed krytyczną oceną ich postaw, światopoglądu i ideologii. Muzułmanie mają czepek ochronny…

I islamiści grają swoją rolę ofiar, zachowując izolację od reszty społeczeństwa w danym kraju, lub udając szczątkową asymilację. Do momentu osiągnięcia odpowiedniej liczebności. Wtedy ich żądania się zmieniają. Bo przestają być już ofiarami krajów, z których uciekli, a stają się ofiarami kraju, w którym osiedli. Żądają uznania odmienności kulturowej (poszanowania tradycji) i szacunku dla ich wiary. W pakiecie idzie oczywiście nadrzędny cel każdego muzułmanina, czyli światowy „pokój”. Oznacza to globalny kalifat i rządy prawa szariatu. Często najpierw wymuszanego lokalnie, w dzielnicy, małym mieście, z czasem aspirującego szerzej. I to jest schemat, który oglądamy w całej Europie zachodniej! I nie robią tego ekstremiści! To zwykli muzułmanie, tak zwani umiarkowani. I teraz przejdę właśnie do nich…


Zaraza „umiarkowania”

Pisałem już na temat mitu „umiarkowanego muzułmanina” i relacji fanatyzmu do tak zwanej postawy liberalnej (TUTAJ, TUTAJi TUTAJ). Zatem w dużym skrócie.

Każdy umiarkowany wyznawca danej ideologii lub religii jest współwinny jej ekstremalnym odmianom. Nie ma w tym przesady. Bo to umiarkowani nadają ekstremizmom ludzką twarz, bronią ideologii przed wnikliwą krytyką, zasłaniając radykalizmy wymówkami o wierze i tradycji. Tymczasem są z jednej strony źródłem ekstremizmu, bo nikt nie wpada w radykalizm „z ulicy”, ekstremiści nie biorą się z powietrza! Z drugiej strony, swoimi miękkimi poglądami, chronią niebezpieczne pomysły.
I mówiąc o tym, że nie możemy oceniać religii po jej ekstremalnych przejawach, ja mówię STOP! Ekstremalne i radykalne objawy ideologii są zawsze prawdziwa twarzą tej ideologii. Bo to właśnie ekstremiści są najbardziej oddani, najbardziej literalnie wypełniający założenia takich systemów. Tak jak stado jest tylko tak silne jak najsłabszy jego członek, tak ideologia jest tak groźna jak najbardziej skrajne jej wykorzystanie. Jeśli ideologii można użyć, jako usprawiedliwienie okropnych i okrutnych czynów – to jest ona ideologią szkodliwą, złą i powinna być napiętnowana. I nie ważne czy mówimy o islamie, katolicyzmie, faszyzmie czy apartheidzie. To są ideologie, które w swoich ekstremalnych odmianach wyrządzają krzywdę ludziom. I każda osoba zmiękczająca ten obraz powoduje, że tracimy to z oczu. Z mojego punktu widzenia – umiarkowani wyznawcy każdej ideologii ponoszą współwinę za wszystkie działania wykonane w imię tej ideologii. Osoby umniejszające rolę „umiarkowanych” robią przysługę ekstremistom.

I jest jeszcze jedna kwestia. Ważna.

"Zmiękczacze" często robią uniki, przeskakując z dyskusji o samej idei, koncepcji, na poziom osobowy. Uciekają od dyskusji na temat podstaw danej ideologii, jej złych i szkodliwych założeń. Wskakują natomiast z przykładami i założeniami, ze są grupy nie radykalne i one są prawdziwe, są jednostki, które nie popierają tych założeń itd.

Polecam przejrzenie wyników jak muzułmanie w danych krajach są „umiarkowani” - TUTAJ

Postaram się przetłumaczyć te wyniki na polski i pogadamy jeszcze o tym w kolejnym wpisie J

Tymczasem…

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Ciemna strona pornobiznesu

Anonimowi Alkoholicy to sekta!

Satanizm laveyański