Czy Francja ma Downa?
Internet z szybkością błyskawicy obiegła informacja o
podtrzymaniu wyroku, na zakaz emisji filmu, z kampanii społecznej, dotyczącej osób
z zespołem Downa. News sensacyjny, uzasadnienie wyroku kretyńskie jak na wymiar
sprawiedliwości. Krzywdzące też samych chorych. Zastanawiam się tylko czy
ktokolwiek sięgnął do źródeł i wie skąd cała afera.
Wszystko zaczęło się od zaskarżenia tego filmu do CSA (francuska
KRRiT). Pierwszym zarzutem był fakt, że film wyemitowano, jako reklamę, czego
zabrania francuskie prawo. Według francuskiego prawa reklama musi mieć
charakter komercyjny, ekonomiczny lub promować interes publiczny. Jeżeli taka
emisja jednak nie promuje interesu publicznego w sensie ogółu obywateli, to nie
powinna mieć miejsca jej emisja. I to było podstawą wyroku. Według tego przepisu,
jeśli emisja w ramach kampanii społecznej może naruszać publiczny interes jakiejkolwiek
grupy społecznej, to jej emisji zabrania prawo. Możemy dyskutować czy takie przepisy
są w porządku i czy to moralnie poprawne, ale prawo jest prawem i jeśli chcemy
dyskutować z tego typu decyzjami, to musimy wejść w polemikę z regulacjami normującymi
takie decyzje. I tutaj powinna rozpocząć się dyskusja. Tymczasem wszędzie widzę
krzyk oburzenia na ten konkretny wyrok.
Z jednej strony rozumiem oburzenie. Bo zakaz pokazywania
filmu, który mówi o tym, że ludzie dotknięci ta chorobą to normalni członkowie społeczeństwa
jest decyzją budzącą kontrowersję.
Z drugiej strony mamy osoby, które wiedząc o ryzyku narodzin
dziecka z ta chorobą, zdecydowały się na aborcję i taki film może nie być
najlepszym materiałem. Aborcja nie po wszystkich spływa jak po kaczkach i często
jest podyktowana złożonymi przyczynami. Bo potrafię sobie wyobrazić rodzinę, która
bardzo chciałaby mieć dziecko, ale wiedząc, że urodzi się chore, podejmuje ze
względów finansowych decyzję o aborcji. I dla nich, ta przeszkoda (ekonomiczna)
może być powodem ogromnej traumy. Zwłaszcza, jeśli mieli spore trudności z
zapłodnieniem. Ich postulaty także rozumiem.
Tymczasem w polskich mediach maluje się jednostronny
obrazek. Może media to na wyrost, bo przoduje Gość
Niedzielny, zwłaszcza, jeśli chodzi o nierzetelność i stronniczość artykułu.
Wymowny jest też artykuł, który „idzie za ciosem” – „Jeśli
syndrom postaborcyjny nie istnieje, to skąd strach przed widokiem
uśmiechniętych dzieci z zespołem Downa?”. Bo jeśli poruszając kwestie
osobistych wyborów, decyzji, wchodzi się w kwestie eliminacji osób chorych ze
społeczeństwa, eugeniki, to chyba komuś się troszkę pomyliło.
Przy całym oburzeniu i złości, jakie może budzić decyzja francuskiego
sądu, to, że są środowiska, które wokół tego robią religijno-polityczny teatr,
jest żenujące. Zwłaszcza, że mówią o emocjach, traumach. A sami używają ich,
jako oręża.
Żeby była jasność – nie popieram decyzji francuskiego sądu.
Jest błędna, ale wynika z nieprecyzyjnego i wadliwego prawa francuskiego, do którego
muszą się stosować wszyscy Francuzi. Więc nie dajcie sobie wmówić, że to
decyzja polityczna czy akcja środowisk pro choice. Bo nią nie jest. Mimo tego,
że w Polsce jest już, jako taka malowana.
Wyobraźmy sobie sytuację, że prawo to jest zmienione i każdy
może wykupić blok reklamowy i zaprezentować swój przekaz w ramach reklam. Czy nie
mielibyśmy problemu z tym, że posiadająca pieniądze organizacja faszystowska
zrobiłaby i wyemitowała film potępiający Żydów. Pewnie byśmy mieli i wołalibyśmy
o wyrok, zakaz emisji i kary dla nadawców. Dlatego przepis, który broni szeroko
ujętego interesu publicznego, nie może być ot tak uchylony, bo niesie za sobą
zbyt duże ryzyka.
Wchodzimy oczywiście w kwestie swobody wypowiedzi, ekspresji
i wolności słowa, ale celowość takiego przepisu jest raczej jasna. A że każdy
kij ma dwa końce, i z pozoru pozytywny i prospołeczny przekaz, może znaleźć się
w takiej sytuacji jak rzeczony film…broni można użyć do obrony jak i do ataku,
słowem można załagodzić konflikt i go rozpocząć. Świat musi pracować nad rozwiązaniami
swoich problemów na różne sposoby i czasem narzędzia chroniące ludzi okazują
się ich troszkę prać po tyłkach. Takie jest życie.
Komentarze
Prześlij komentarz