Fronda pochwala satanistów
Mimo tego, że odżegnuję się często od pisania z czysto
ateistycznej perspektywy, to zaglądam czasem na frondę i a rozbawieniem czytam obecne
tam artykuły. I dziś jeden przykuł moją uwagę, bo wiąże w sobie kilka kwestii, które
są mi bliskie. Z jednej strony mamy polski zespół Graveland, z drugiej,
kanadyjskich satanistów, z trzeciej – zdanie ultra-katolików w sprawie powstałego
konfliktu. O co chodzi? Sprawa jest dość prosta.
Graveland jest przez wielu uznawany, jako zespół NSBM (National
Socialist Black Metal – black metal narodowo socjalistyczny). Z prostej przyczyny
posiadania lidera, Roberta Darkena, który osobiście ma takie poglądy. W
tematyce swoich tekstów poruszają oni tematykę natury, ciemności, wojen,
poganizmu, i mitologii celtyckich, nordyckich i słowiańskich. W sowich tekstach
atakują też chrześcijaństwo i skłaniają się ku religii Wotanizmu. Tyle
backgroundu.
Zespół miał zagrać koncert w kanadyjskim Montrealu. Wszystko
było dograne, a następnie odwołane. Z powodu protestu kanadyjskich satanistów,
którzy maja wyraźnie antyfaszystowskie poglądy. Organizatorzy odwołali koncert,
fani rozeszli się do domów razem z protestującymi. Komentarz frondy
do tego wydarzenia:
Na pewno dobrym efektem zamieszek jest fakt, że koncert w ogóle się nie odbył, a bluźnierczy zespół z Polski nie miał okazji się zaprezentować - podobnie jak cała reszta. Zaskakuje tylko to, jak bardzo wrażliwi są w dzisiejszych czasach wyznawcy diabła. To sytuacja naprawdę kuriozalna.
Nie wiele wyciągamy z samego artykułu frondy, bo oni nie
lubią szukać źródeł, tylko klepią z notek prasowych skrótowce. Ja pokusiłem się
o sprawdzenie jak wyglądała rzeczywiście sytuacja.
Organizatorzy imprezy, festiwalu Messe des Morts (Mass of
the Dead) zaplanowali występ Graveland na 26 listopada. Wcześniej Montreal Gazette
otrzymała alarm anty-faszystowski od organizacji, która oskarżyła organizatorów
o to, że wiedząc o poglądach lidera grupy, nadal zaprosiła “antysemicką” grupę
muzyczną do Kanady. W dniu koncertu pod Théâtre
Plaza, zebrało się około 30 osób, które z transparentami „Hail Satan not Hail
Hitler” protestowało przeciwko występowi grupy. W odpowiedzi, organizatorzy
odwołali koncert z „przyczyn związanych z bezpieczeństwem”, na godzinę przed
otwarciem bram. Nie było żadnych zamieszek, mimo tego, co sugeruje Fronda.
Filmy z protestu możecie obejrzeć w serwisie BlabberMouth.
O ile zachodnie media, pisząc o tym wydarzeniu, wypowiadają
się maksymalnie obiektywnie, mówiąc o „rzekomym rasizmie, antysemityzmie czy
nazizmie” członków grupy, to Fronda postawiła swoją diagnozę jednoznacznie. Ów rzekomy
rasizm, odnosi się, bowiem do wokalisty, Roberta Darkena, który zaznacza, że ma
poglądy skrajnie prawicowe, jednak nie określiłby i wyraźnie odcina się ze swoją
grupą od nurtu NSBM. To szufladka nadana przez fanów, niereprezentowana w
warstwie tekstowej zespołu.
I pojawia się problem. Bo jeśli Fronda zaczęłaby bronić
zespołu – broniłaby bluźnierców i antychrześcijan (to w tekstach zespołu jest podane,
wprost); jeśli broniłaby protestujących – opowiedziałaby się po stornie antyfaszystowskich
satanistów. I poniekąd to zrobiła, chwaląc fakt, że do koncertu nie doszło. Czyli
Fronda popiera to, co zrobili sataniści. Dobre.
Mnie to wcale nie dziwi, bo obserwuję grupy satanistyczne za
oceanem i wiem, że są one silnie związane z ruchami praw człowieka i praw
obywatelskich. W Europie, sataniści są często wiązani z ruchami
rodzimowierczymi czy nacjonalistycznymi, podczas gdy za oceanem są właśnie w takich
pozycjach światopoglądowych. Przynajmniej w przypadkach, gdy mówi się o nich głośno.
Co do samego zespołu Graveland. Według mnie, poglądy jednego
z członków zespołu nie powinny mieć wpływu na percepcję muzyczną kapeli. Jeśli
nie przekładają się na warstwę liryczną i zespół prezentuje wysoki poziom
muzyczny – co to ma za znaczenie. Możemy nadal zachwycać się muzyką, nie patrząc
na to czy gitarzysta, perkusista czy wokalista ma jakieś tam podglądy. Osobiście
nie przepadam za Graveland, ale jeśli nie można w ich muzyce znaleźć bezpośrednich
powiązań z nacjonalizmem czy faszyzmem, to bazowanie jedynie na poglądach
lidera jest, co najmniej poniżej poziomu myślących ludzi. A nawet, jeśli o tym mówią,
śpiewają czy ryczą, to mają do tego pełne prawo. Bo jeśli chcemy mówić o wolności
ekspresji, o wolności słowa, jednocześnie zakładając jej kaganiec na pewne treści
– to zaprzeczamy idei tych wolności.
Co sądzicie na temat? Czy koncert odwołano
słusznie, czy nie? Dawajcie – shitstorm w komentach chce widzieć! J
Komentarze
Prześlij komentarz