Ogarnijcie się, bo nie pogadamy
Obserwuję sieć, komentarze, portale społecznościowe, fora
dyskusyjne. I rzadko albo w ogóle nie udzielam się w pseudo dyskusjach, bo po
prostu jest to bez sensu. Nie potrafimy rozmawiać, o dyskusji czy debacie nie wspominając.
Dziewięćdziesiąt procent wypowiedzi jest albo z dupy, albo zupełnie nie odnosi
się do tematu albo są atakami personalnymi na autora lub innych komentujących.
W ten sposób nigdy nie osiągniecie niczego – ani zrozumienia tematu, ani głębszego
wglądu w intencje autora. Po prostu mordujecie narzędzia, które mogą służyć
edukacji czy chociażby wymianie poglądów. Gdy wchodzę w artykuł czy post na
konkretny temat i widzę tysięczny komentarz o tym, ze Tusk to zdrajca, Polską rządzi
żydokomuna, wklejki debilnych tekstów politycznych czy składające się z
epitetów etykietowanie i atakowanie wszystkich dookoła, to zbiera mi się na
wymioty.
Winię za to głównie nasz system edukacji. Bo nie mamy w Polsce
tradycji ani klubów dyskusyjnych, ani podstawowych zajęć z logiki czy retoryki.
I wchodzi do sieci masa idiotów, którzy próbują rozmawiać, dzielić się
wrażeniami, ale jedyny kontakt z debatą czy wystąpieniem publicznym to
wyklepanie wiersza na pamięć, czy wkucie na blachę interpretacji utworu
literackiego z bryka. Winię tez samych internautów. Bo ja nie miałem w szkole
logiki czy retoryki, a jednak potrafiłem sięgnąć do źródeł i zbadać na czym
polegają debaty, czym jest logika wypowiedzi, jakie są błędy
logiczne i dlaczego trzeba ich unikać, jak negocjuje się konsensus.
Wiem, to dużo pracy i informacji do przyswojenia. Tylko, że
większość nawet do końca nie czyta i nie ogląda tego co komentuje. To jest
najgorsze. Lenistwo jest zmorą sieci. Ja czasem napiszę dłuższy tekst,
publikuję go i jak widzę średni czas odsłony – 10 sekund, to od razu mam przed
oczami idiotów, którzy wchodzą bo kliknęli odruchowo obrazek, zobaczyli, że to
za długie i wyszli ze strony. Albo wrzucam film na YT. I na 700 odtworzeń,
średni czas oglądania to niecałe 10% zawartości. Co mam myśleć? Zwłaszcza gdy
pojawia się komentarz krytyczny albo atakujący. Że mam do czynienia z kretynem,
który jest zbyt leniwy, żeby chociażby zapoznać się z moim stanowiskiem. Bo
jakoś tak sobie niektórzy poukładali w głowach, że jak znajdę cos żeby się
przyjebać, to już nie muszę oglądać czy czytać dalej. Że nie trzeba spojrzeć na
kilka rzeczy, które autor zrobił czy napisał, żeby w zgodzie z prawdą nakleić
mu etykietkę czy go zaklasyfikować. Oczywiście jeśli tego potrzebujecie. Bo to
też świadczy o Was, że jesteście pustakami. Ja staram się zawsze argumentować przeciwko
wypowiedzi, przeciwko argumentowi, tezie, pomysłowi. Autor jest tylko
nośnikiem, źródłem idei, pomysłu. Nie napierdalasz w telewizor czy komputer jak
przeczytasz lub zobaczysz coś co Ci się nie podoba. Jednak w sieci, jak autor napisze
coś z czym się nie zgadzasz – od razu szykujesz wiaderko z szambem. Tylko pamiętaj,
że istnieje duża szansa, że autor wie gdzie ten chlebek jest pieczony. I możesz
trafić na kogoś, kto w kwadrans prześledzi Twoją aktywność on-line, trafi na
Twojego FB czy inny profil, wyciągnie co trzeba i w ciągu następnego kwadransa,
będziesz zbierał łzy z kołnierzyka. Bo anonimowość w sieci jest złudzeniem.
Uwierzcie mi, że znaleźć informacje o kimkolwiek jest niezwykle
łatwo. Można wyszukać zdjęciem, prześledzić łańcuszek znajomych, powiązania
kont, ba, można sprawdzić styl pisania. I nie ukryjecie się przed sprawnym
researcherem. Trzeba być naprawdę biegłym w meandrowaniu po necie, żeby się ukryć
skutecznie. Zawodowe trolle to wiedzą i umieją to robić. Hakerzy to wiedzą i potrafią
się ukrywać. Mądrzy ludzie wiedza, ze to iluzja i nie szukają okazji do ataków.
Gimbaza myśli, że jak założy konto na fałszywego maila i wciśnie obraźliwy
komentarz czy czysto trollujący wpis, to nikt nie dowie się, że to on. Błąd. I
to poważny, bo mogący doprowadzić do niezłego bigosu.
Zatem próba – jak macie zamiar wchodzić w dyskusję, polemizować
czy wyrażać obiekcje – odnoście się do tego co jest napisane, krytykujcie to co
przeczytaliście. Jeśli robicie coś innego, wasza wola, ale nie dziwcie się potem,
że ktoś po Was pojedzie, albo niechcący traficie na „celebryckie” grupy
profesjonalnych trolli i dostaniecie na FB i wszędzie gdzie się da mnóstwo propozycji
seksualnych czy nagle pół Internetu zacznie do Was wysyłać prośby o
zaprzestanie robienia czegoś, czego nigdy nie zrobiliście.
Nie mam bólu dupy o trolli, bo oni robią swoje i umiem ich rozpoznawać.
Nie mam bólu dupy jak pod moimi treściami jakiś ćwierćmózg wrzuci ad hominem i jak Korwin, uważa, że mnie
pozamiatał. Brawo dla Ciebie, pokazałeś swoją biedę intelektualną.
Dlatego, jeśli macie możliwość – uczcie swoje dzieci i
uczulajcie znajomych, na temat tego jak rozmawiać, czym jest debata i dlaczego
nie warto pisać do kogoś „ty chuju” jak nie zgadzasz się z nim na jakiś temat.
A jak nie dociera, nie działa, to możemy zrobić edukację
szokiem. Zrobimy specjalną stronę, gdzie będziemy edukować takich opornych,
odnośnie tego jak anonimowi w sieci są, co można zrobić z tym, co udostępniają
publicznie w sieci i jak dużo ryzykują. Bo ukryci za pozorną anonimowością,
myślą, że im wszystko wolno. Na kozaka zawsze się znajdzie lepszy kozak i jak
ich zdjęcie z cudownie obraźliwym komentarzem wyląduje na wiocha.pl czy innym
celebryckim portalu, to może skumają… albo zaczną karierę w tej niedocenianej i
niszowej sferze sławy i rozgłosu. Dla każdego według potrzeb 😊
PS. To nie koniec na dziś, będzie jeszcze jeden wpis na tematy religijne. Ale to niespodzianka więc czekajcie...chociaż znowu nie taka niespodzianka...ale będzie ostro i niecenzuralnie. Lojalnie ostrzegam 😁
Komentarze
Prześlij komentarz