„Pato-patrioci”
coś, co mi się nasuwa, za każdym razem, gdy próbuje
rozsądnie rozmawiać z tak zwanymi „patriotami”. I to nie tymi, którzy wiedzą,
co to słowo oznacza, tylko tych, którzy to pojęcie wypaczają i wycierają sobie
nim przebrzydłe, nacjonalistyczne ryje. I zawsze stawiam pytanie – czy naprawdę
prawica umie rozmawiać jedynie językiem przemocy? Czy radykalizm prawicowy
oznacza walenie w ryj, kopanie po twarzach wszystkich „nieprawdziwych Polaków”
i ganianie się po ulicach? Bo wszystko rozumiem. Rozumiem, że można być tak
upośledzonym umysłowo, że jedyną opcją akcji jest agresja. Wiem, że jak ktoś
jest zaślepionym ideologicznie kretynem i to zaślepienie nie wynika z wiedzy
tylko indoktrynacji, to żadna rozmowa nie ma sensu. Wiem, że jak ktoś
bezkrytycznie akceptuje jakąkolwiek ideologię, nie stawia wobec niej pytań i
nie kontestuje jej założeń, to nadaje się jedynie na mięso armatnie. Tylko,
dlaczego cechuje to zwłaszcza jedną stronę politycznego śmietnika. Albo
przynajmniej to ich duma rozpiera z takich postaw.
Dziś na Twitterze pokazał to ONR:
Przemyśl już działa. Wczoraj zaledwie kilku "nieznanych" sprawców pogoniło kilkudziesięciu szKODników, przy okazji rekwirując im banery— ONR Brygada Podlaska (@ONR_Podlasie) 19 grudnia 2016
I jest to rzeczywiście powód do dumy. Jest się, czym
chwalić. Zwłaszcza, że to nie pomaga samemu ONRowi, robi z nich bandytów,
jakimi są. Może pomóc w dalszej wiktymizacji KODu i przyciągnie do tej
skompromitowanej organizacji kolejnych zwolenników, których mierzi agresja,
jaką posługuje się ONR. I tych idiotów zaprasza się do radia, rozmawia się z
nimi jak z partnerami debaty publicznej.
Czepniecie się tego, że nazywam KOD skompromitowanym. Bo jak
ktoś krzyczy, że broni demokracji, a chce siłą i dziwnymi akcjami, obalić
demokratycznie (bądź, co bądź) wybrany rząd i parlament, to dla mnie jest to
parodia, najłagodniej mówiąc. Więc nie pierdolcie mi o obronie demokracji, gdy
chcecie siłą i pozaprawnymi metodami obalić rząd.
Wracając do prawicy. Nie uważam, że jest, o czym rozmawiać
ze skrajną prawica. Niezależnie od tego, jak bardzo będą się gimnastykować ich
przywódcy czy rzecznicy. Dopóki jedyną reakcją na krytykę czy próbę dialogu będą
teksty – „możesz dostać w ryj lewaku”, „chodź na marsz, to cię przekopiemy” czy
„jebana lewacka szmato, nasram ci na łeb”. Bo każda organizacja jest tylko tak
dobra, jak jej najgorszy członek. To się tyczy wszystkich, od lewa do prawa. I jeśli
pozwalacie, żeby Wasi „członkowie” (żeby nie napisać chuje) bili ludzi za
odmienne poglądy, to jesteście tak samo za to odpowiedzialni. I krawat, piękne słówka
czy kwieciste deklaracje patriotyczne tego nie zmienią. Jesteście fasadą dla
grup bandziorów. Dajecie im legitymizację do przemocy i ochronę przed
konsekwencjami prawnymi.
I żeby była jasność – jeśli Antifa czy inna lewicowa
organizacja nie potępi aktów wandalizmu, czy przemocy wobec innych ludzi, tak samo
ją potraktuję. Nie mam w zwyczaju uprawiać dwumyślenia i staram się unikać w
tak podstawowych sprawach stronniczości podyktowanej sympatiami. Tylko jakoś,
dziwnym trafem, środowiska określane, jako „lewackie”, raczej posługują się
jednak pokojowymi metodami, ironią, sarkazmem i parodią. Nie straszeniem
linczem czy połamaniem rąk i nóg. Więc w tym przypadku, z nimi można pogadać, znaleźć
wspólny język. Przynajmniej jest podstawa do prób podjęcia dialogu. Jedyny język,
jaki możną znaleźć w odniesieniu do dzisiejszej prawicy, to kij, but i bruk. Ale
to pewnie czysty zbieg okoliczności, manipulacja mediów i lewacko-żydowska propaganda
sponsorowana przez Sorosa…a Marian otwiera „Prawdziwie Polskiego Kebaba” i jest
git. Teraz prawica, po zadymach, nie musi się chować po bramach i czekać jak jakiś
odważny, zakamuflowany partyzant przyniesie dużego w picie z baraniną od Ahmeda.
Komentarze
Prześlij komentarz