Rozpaczliwe wołanie o Boga
Dziś rano gruchnął mnie w twarz artykuł – „Naukowiec
twierdzi, że znalazł definitywny dowód na istnienie Boga…”.
Artykuł traktuje (zdawkowo, ale o tym później), o tym, że
istnieją tachiony, które potrafią odlepić materie od wpływów zewnętrznych,
fizycznych. Wszystkich. Dalsza teza głosi, zatem, że skoro są cząsteczki, które
robią taką dziwną rzecz, oznacza to, że muszą to robić w jakimś celu i na to wskazuje
naukowiec, który to wypowiedział.
Naukowcem tym jest Micho Kaku, jeden z najbardziej
prominentnych i znanych fizyków teoretycznych. Jest jednym ze współtwórców teorii strun.
Co to wszystko oznacza? Dla teoretyków – wszystko. Dla
apologetów – nic.
Po pierwsze - tachiony to cząsteczki TEORETYCZNE.
Po drugie - jeśli tachiony potrafią odkleić materię od
jakiegokolwiek wpływu, to nie znaczy, że robi to jakiś kosmiczny tatuś, bo ma
plana. Oznacza to tyle, że takie działanie pełni jakaś funkcję i jeszcze ją
odkryjemy...albo nie, bo to fizyka teoretyczna i wiele hipotez równie szybko
jak się pojawiały, (bo matematyka się zgadzała) upadało i upada.
Zatem dla mnie, tytuł jest wkurwiająco dezinformujący, a
wnioski wysuwane w treści redaktorskiej są kretyńskie. Artykuł nie linkuje do niczego,
nie podaje źródła. Dodatkowo artykuł jest obrazowany filmem Micho Kaku, w
którym mówi on o tym, że jeśli Bóg jest matematykiem, to jego umysł to 11
wymiarowa funkcja strun.
Oczywiście religijni debile powiedzą, że Kaku wierzy w Boga,
tylko go inaczej definiuje. Tylko, że to, co mówi Micho nie oznacza, ze Bóg
istnieje, tylko, że jeśli mielibyśmy go zdefiniować, to byłby matematycznym
wzorem, który znaleźliśmy w otaczającej nas rzeczywistości.
I takie tytuły, artykuły, pokazują ważna rzecz. Teiści
rozpaczliwie wołają o dowód na istnienie Boga. Czy wiara już im nie wystarcza?
Czy koncepcje teologiczne, filozoficzne czy apologetyka przestały wystarczać? Nie
wiem. Wiem jedno – kłamią i oszukują, żeby potwierdzić swoje głupie tezy o Bogu
przy pomocy nauki. Nauki, której nie rozumieją i której nie zrozumieją. Bo nie chcą
jej zrozumieć. Chcą ją wykorzystać jak swoją książeczkę. I to upadnie, tylko
musimy zadbać, żeby ludzie zamiast żyć nagłówkami, zaczęli czytać, szukać
wiedzy, sprawdzać źródła i samodzielnie myśleć…a z tym jest coraz większy
problem…
Komentarze
Prześlij komentarz