Polak – Katolik – Cebulak
Polak –
Katolik – Cebulak
Przyznam,
że świadomie i z premedytacją zdecydowałem się na taki
prowokacyjny tytuł. Do napisania tego wpisu, natchneły mnei własne
obserwacje odnośnie tego, jak wygląda mentalność „prawdziwych
polaków”.
Na
początek trochę statystyki od naszego rodzimego GUSu. Dane które
teraz zaprezentuję pochodzą z drugiej edycji Badania spójności
społecznej, które zostało przeprowadzone w I połowie 2015 roku na
próbie 14 tysięcy osób. Niestety nie podano, z jakich regionów
Polski one pochodzą, co osobiście uważam za informację – wbrew
pozorom – bardzo istotną, gdyż wiadomym jest, że inną
religijność będą wykazywać kolejno stereotypowy Warszawiak czy
Góral z dziada pradziada.
Mamy
tutaj przedstawione dane odnośnie tego, z jakim wyznaniem
respondenci się identyfikują.
Jakby ktoś byłby zainteresowany całym badanie, to zapraszam pod ten link.
Jakby ktoś byłby zainteresowany całym badanie, to zapraszam pod ten link.
Tak
więc mamy prawie 93% katolików, więc któryś z księży czy
polityków mógłby w tym momencie powiedzieć, że “dziękuje,
koniec tematu”. Otóż – nic bardziej mylnego. Statystyka jest
jak prostytutka – dostajesz dokładnie to za co zapłaciłeś. Z
tych 92.8% wyznawców Kościoła Rzymskokatolickiego, większość to
tzw. “lemingi”, czyli osoby które są liczone jako wierni danego
wyznania z powodów chociażby geograficznych. Każda z tych osób z
pewnością by powiedziała coś w stylu: “Jestem katolikiem, bo
moi rodzice są katolikami, oni zaś bo moi dziadkowie, ci bo
pradziadkowie nimi byli itp.itd.etc”. Nie zauważają przy tym, że
gdyby urodzili się na Ukrainie, z identycznego powodu byliby
prawosławnymi, w Grecji grekokatolikami, w USA zielonoświątkowcami,
czy innymi mormonami, nie mówiąc już o krajach azjatyckich.
W
czym tkwi problem?
Jak
wspomniałem, problemem jest podejście Polaków. Duża część z
nich nawet nie zastanawia się nad swoją wiarą. Z własnych
doświadczeń wiem, że przeciętnego Polaka-Katolika, na temat jego
religii mógłby przegadać dowolny świadomy ateista (nie mylić z
gimbo-ateistami, to materiał na inną historię). Mało który z
tzw. “Prawdziwych Polaków” wie, że dogmat o niepokalanym
poczęciu Maryi, wbrew pozorom, nie stwierdza, iż Maryja urodziła
Jezusa jako dziewica, tylko, że ona sama urodziła się bez grzechu
i nie była nim nigdy skalana.
Jest jeszcze jedna niepozorna kwestia. W naszym kraju nie mamy tak naprawdę Kościoła Rzymskokatolickiego, lecz Polski Narodowy Kościół Cebulo-Katolicki (“Cebulo” bo nazwanie go “Polsko-katolickim” mogłoby obrazić Starokatolików). Wystarczy spojrzeć na to, co się dzieje w polskim kościele po śmierci Wojtyły oraz jakim kultem jednostki jest on otaczany aż do dzisiaj. Tylko czekać na uruchomienie jakiejś stacji telewizyjnej pokroju “Jan Paweł II TV”, nadawanej w 4k i 60 klatkach na sekundę.
Jest jeszcze jedna niepozorna kwestia. W naszym kraju nie mamy tak naprawdę Kościoła Rzymskokatolickiego, lecz Polski Narodowy Kościół Cebulo-Katolicki (“Cebulo” bo nazwanie go “Polsko-katolickim” mogłoby obrazić Starokatolików). Wystarczy spojrzeć na to, co się dzieje w polskim kościele po śmierci Wojtyły oraz jakim kultem jednostki jest on otaczany aż do dzisiaj. Tylko czekać na uruchomienie jakiejś stacji telewizyjnej pokroju “Jan Paweł II TV”, nadawanej w 4k i 60 klatkach na sekundę.
Przytoczona
wcześniej zawyżona liczba katolików nad Wisłą – jak się
domyślacie – spowodowana jest w dużej mierze chrztem niemowląt
oraz “turbociśnieniem” jakie względem tego aktu ma stereotypowy
Janusz z Grażyną, chociaż, wbrew pozorom, nie tylko oni. Sam znam
kilka osób, które deklarują się jako antyklerykałowie, a duża
część z nich postanowiła ochrzcić swoje dziecko, a jeśli go nie
mieli, zgodziło się być chrzestnym. Jest na to słowo: Hipokryzja.
Uprzedzając ewentualne zarzuty: odmówiłbym własnemu bratu, (Ba!
Gdy urodziło mu się dziecko to nawet mnie o to nie prosił, bo wie,
że jestem antyreligijny). Więc kuriozalnie, nawet chrzest niemowląt
nie jest problemem samym w sobie, co podejście naszych rodaków.
Czy
da się coś z tym zrobić?
Nie
da się ukryć, że wiele wody w Wiśle upłynie, nim się zmieni
takie podejście. Kiedyś myślałem, że problem rozwiąże się
sam, jeśli wprowadzi się w Polsce tzw. podatek od wiary, który już
funkcjonuje w Niemczech od dłuższego czasu. Przekonanie to,
umacniał we mnie fakt, że wśród pracujących za zachodnią
granicą Polaków, duża część z nich twierdzi….że
jest ateistami (sic!).
Jednak jak zauważył Niepoprawny na jednym
ze swoich Live’ów, u nas by się to nie
skończyło na potulnym “no cóż, trudno, tak bywa”. Bardziej
prawdopodobne, że wprowadzono by zasadę “kto nie płaci ten
frajer” = jak katolik nie opłacałby tego podatku, to nie mógłby
liczyć na ślub kościelny itp. (pomijając, że takie sakramenty i
tak byłyby osobno płatne, jak to ma miejsce obecnie).
Zasadniczym
problemem jest jednak, co kilkukrotnie wspominałem, podejście
Polaków, którzy nawet jak są teoretycznie antyklerykałami, to i
tak decydują się na chrzest czy ślub kościelny bo “o ku*wa, co
ludzie powiedzą?”. Dochodzi do tego, fasadowe podejście do
religii, uważając błędnie, że religia i narodowość idą w
parze jak w Starożytnych Imperiach, gdzie jak urodziłeś się w
Rzymie, to czciłeś Jowisza, w Grecji Zeusa, zaś w Egipcie Ammu-Ra.
Nie było tam do pomyślenia, by Grek utożsamiał śmierć z
Anubisem a Egipcjanin wojnę z Aresem czy Marsem. Niemal identyczne
podejście jest wśród przytoczonych wcześniej “lemingów” –
skoro jesteś Polakiem to jesteś katolikiem. Do takich ludzi nie
dociera, że w XIX wieku, Kościół Katolicki potępił polskie
działania niepodległościowe, jako “niezgodne z wolą Boga”, a
znienawidzona przez nich Masoneria była jednym z większych, jeśli
nie największym skupiskiem polskich patriotów.
Niepozorną
kwestią są też Święta Bożego Narodzenia, czy Wielkanoc. Tutaj
nawet nie chodzi o wiarę. Dla wielu ludzi jest to okazja żeby
spotkać się ze znajomi. Wiem, że samo w sobie nie jest to niczym
złym. Jednak po co pseudo-religijna otoczka tam, gdzie nie jest ona
potrzebna?
Przysłowiową
wisienką na torcie, która (IMHO) idealnie podsumuje tp, gdzie leży
problem w Polskim Narodowym Kościele Cebulo-Katolickim są “szopki”
jakie ludzie robią przy okazji Pierwszej Komunii. Ostatnio czytałem,
że któryś z rodziców, swojej córce na tę okazję wynajął
Hammera przerobionego na limuzynę. Amator, ja bym kupił niewolników
którzy by ją zanieśli na lektyce…
Komentarze
Prześlij komentarz