Gwałcenie Imigrantów

Wczoraj na swoim twitterze udostępniłem kilka grafik, obrazujących co się dzieje w Szwecji odnośnie wzrostu ilości popełnianych gwałtów i ścisłego powiązani tego z imigracja islamską do tego kraju. Trochę się obawiałem, że dane mogą być nieco przesadzone, więc sprawdziłem.

Szwecja jest krajem o bardzo rozległej definicji gwałtu na świecie. W przypadku, gdy jesteś molestowany, molestowana w pracy przez szefa raz w tygodniu przez rok, w Szwecji mówimy o 52 przypadkach gwałtu, które przekładają się na konkretne zarzuty. Jeśli odmówiłaś małżonkowi seksu sześć razy i on mimo to zrobił to, to grożą mu zarzuty popełnienia sześciu osobnych gwałtów. Zatem wzrost ilości popełnianych gwałtów jest odzwierciedleniem przepisów, które weszły w 2005 roku na fali nacisków szwedzkich socjaldemokratów.

Drugą strona medalu jest rzeczywisty udział imigrantów w przestępczości. W większości europejskich państw obserwujemy fakt, że imigranci popełniają statystycznie więcej przestępstw niż ludność lokalna. Wynika to przede wszystkim z różnic klasowych. Bo imigrant jest prawie zawsze biedniejszy od rezydentów i obywateli. Z tej różnicy w dochodach i majątkach, wynika tendencja do popełniania przestępstw. Zwłaszcza, ze w Szwecji imigrantom nie wolno podjąć pracy bez znajomości języka. Co powoduje, ze ludzie Ci utknęli na nizinie społecznej i przez długi czas maja problem ze stabilizacją finansową. Co jednak jest znamienne i potwierdza treści, które udostępniałem – ponad połowa przestępstw seksualnych w Szwecji jest dokonywana przez imigrantów.

Dlaczego w ogóle zwracam na to uwagę? Bo pisałem kilka razy, jak przedmiotowe traktowanie seksualności jest jednym z głównych zarzutów wobec islamu. Mamy tradycję Baha Bazi, mamy szariat, który  łagodnie traktuje gwałcicieli, mamy przedmiotowe traktowanie kobiet, które w islamie jest obecne w samym jadrze ideologii i religii. Wszystkie te kwestie, to problemy, z którymi Europa radzi sobie dość dobrze, penalizując takie zachowania, starając się wpływać na społeczną równość płci i ochronę najmłodszych przed takimi akcjami. Tymczasem wchodzi do Europy znacząca liczebnie grupa ludzi, którzy przedkładają własne tradycje i religijne prawa nad prawa stanowione. I nie zamierzają się asymilować, chcą zachować swoją tożsamość kulturową.

Tylko jest z tym jeden problem. Nie możemy patrzeć na islam jako na system religijny, który może funkcjonować w świeckiej rzeczywistości. W Islamie nie ma takiego podziału i jest on niedopuszczalny! Dopuszczając muzułmanów do praktykowania swojej religii, musimy pamiętać, ze dla nich wszystko – od codziennych modlitw do podcierania tyłka ma swoje uzasadnieni religijne i religijne metody. To nie jest przesada. Nie ma w islamie podziału na prawo świeckie i religijne, rządy laickie i hierarchię religijną. To jest w tej kulturze jedna i ta sama sprawa. Dlatego, w dużej mierze, asymilacja i integracja nie bezie możliwa. Chyba nigdy. Zwłaszcza, jeśli islam wewnętrznie nie przejdzie jakiejś reformacji, wyłomu, schizmy. Bez tego – muzułmanie zawsze w imię obrony tożsamości religijnej czy kulturowej, będą występować także przeciw prawu świeckim, gdziekolwiek by się nie pojawili.

Wiec skończmy pierdolić o tym, że ktoś kto krytykuje politykę imigracyjną z krajów islamskich czy sam islam, jest islamofobem czy rasistą. Tak mogą mówić tylko ludzie, których wiedza o islamie jest mierna albo żadna. Ci ludzie nie chcą się integrować. Dla nich niezrozumiałe jest to, że państwo nie kieruje się religijnymi zasadami i będą to negować. Będą dążyć do tego, żeby ich tradycje miały znaczący wpływ na miejsca w których decydują się zamieszkać, a to oznacza – wprowadzenie praw religijnych i władzy Boga nad wszystkim. To jest Islam. To nie religia w sensie zachodnim, gdzie żyjesz zgodnie z prawem państwowym, a raz na jakiś czas uczestniczysz w obrzędach religijnych. To zintegrowany system polityczny, ideologiczny, religijny i społeczno-obyczajowy. Powtarzam – nie ma opcji, żeby muzułmanin, który postępuje zgodnie ze swoją wiarą zaakceptował taki podział.


I nazwijcie mnie islamofobem. Proszę bardzo. Bo jeśli uważacie, że nie ma się czego bać, to też brawo. Z resztą, nie chcę teraz pisać scenariuszy katastroficznych, bo może okazać się, że te środowiska w pewnym momencie jednak dostrzegą benefity tego, jak działają społeczeństwa, gdzie religię się od spraw politycznych i prawnych oddziela. Ale pewnie musi upłynąć jeszcze sporo wody. I jakiekolwiek przywileje grup religijnych w krajach zachodnich, tylko wspierają ich dążenia. Obyśmy nie doczekali recytacji Koranu z wieży mariackiej.  

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Satanizm laveyański

Ciemna strona pornobiznesu

Anonimowi Alkoholicy to sekta!