Patykiem w bok
Dziś chcę szturchnąć w bok jedna taką hydrę, która mnie od jakieś czasu podszczypuje mentalnie i nie daje mi spokoju. Za chwilę wyjawię, o co chodzi. Najpierw jednak chciałbym zastrzec, że będę prowokował i będę dość obrazowo jechał po absurdach niektórych postaw. Bo nie lubię zarówno radykalizmów jak i zwykłej głupoty. I zacznę od bardzo radykalnego i po prostu głupiego przykładu. Dobra, hydrą, która mnie wpienia jest feminizm. Naprawdę! Bo o ile do samej idei równości kobiet i mężczyzn nic nie mam i podoba mi się to. Mogę z kobietami funkcjonować jak z partnerami, konkurentami i wspólnie, bez społecznych i regulacyjnych barier mogę pracować i dzielić się wszystkimi prawami i obowiązkami. I to jest super. I na tym powinna skończyć się polityczna rola feminizmu, jako ruchu walczącego o równouprawnienie kobiet. Ale nie, trzeba przecież coś zrobić z ta rzesza kobiet, które poświęciły swój czas i energię na wywalczenie równości wobec prawa. Przecież w tym jest kapitał…i to nie tylko ludzk...